Przejdź do głównej zawartości

10 PKO Poznań Półmaraton

Przed niedzielą ... czyli asfalt? Jesteś tego pewna?

Zanim wykupiłam pakiet, zaczęłam trening według planu. Zanim zaczęłam trenować według planu, zastanawiałam się nad miastem, w którym pobiegnę pierwszy w tym roku półmaraton. Stolica, która śniła mi się pewnej nocy? Czy rodzinny Poznań? Zanim wybrałam plan, miałam dylemat nad jego długością? 10, czy może 12 tygodni? Wybrałam krótszy, ogólnodostępny plan Piotra Książkiewicza ... dla debiutantów, czyli na czas 2.15. Plan okroiłam maksymalnie. Ograniczyłam w nim treningi biegowe do minimum – tylko trzy razy w tygodniu poświęcałam się bieganiu. Wpisując starty pierwszego kwartału 2017 roku skasowałam kilka długich wybiegań. Pomiędzy rytmami, interwałami i biegiem ciągłym wpisałam obowiązkowy raz w tygodniu trening obwodowy, jogę i zestaw wzmacniających ćwiczeń od fizjoterapeuty. I te ramy treningowe bardzo mi się spodobały. Trzymały mnie w ryzach. Chciałam pobiec szybciej niż moja ostatnia życiówka i musiałam kombinować z tempem treningowym, dokręcić śrubkę lub poluzować ... w zależności od tego jak się miała fabryka. Mogłam sobie leniwie rozruszać nogi na rozbieganiu ale na danym zadaniu trzeba było dać z siebie wszystko. No i musiałam wrócić na asfalt! Moje kolana, moje lędźwie znowu szukały druku z wypowiedzeniem współpracy. Pewnego dnia zabolało maksymalnie i ... nagle „pyk” ... wskoczyło na miejsce i w tej chwili ... odpukać w niemalowane! Jest dobrze.
Wzięłam udział w dwóch konkursach, w których można było wygrać pakiet na poznańską połówkę i ... #dupajasiuwagreście ;) no dobra! Wygrałam pakiet na lipcowy Bieg Jagiełły ... a pakiet na Poznań kupiłam po ... tłustoczwartkowych pączkach!
Te przygotowania miały swoje wzloty i upadki. Równowaga w przyrodzie być musi! Forest Run skopany na ostatnich kilometrach i w oczekiwaniu na finalny podbieg, który widziałam za każdym zakrętem i na każdym kolejnym wzniesieniu. Maniacka Dziesiątka rozpoczęta za szybko. Ale Dziewicza Góra? Od czwartego biegu zbliżała się do najlepszego wyniku całego cyklu. I tylko na tej paskudzie robiłam podbiegi! ok! Wchodziłam na nią :D Na swoich przydomowych trasach treningowych mam wiadukty, czyli płasko nie jest ale takiego typowego rozbiegania i ruszenia w górę x10 nie było! 
Treningi z uśmiechem na ustach oraz takie, gdzie w głowie wyła syrena „po jasną cholerę?!”.

Ale na pierwszym wiosennym dłuższym wybieganiu, które okazało się krótsze (bo ciepło, bo kompresja jest już bardzo niedobra i wszystko jest do bani) ... wiedziałam dlaczego pobiegnę a przede wszystkim ... dla KOGO!
Moja życiówka w półmaratonie? 2:14:11 – 2 Rogoziński Półmaraton Przemysła II. Do ostatniej niedzieli! Przeszła do historii :D


10 tygodni planu ... 10 tygodni wzlotów i upadków ... 10 tygodni walki z własną strefą komfortu ... 10 tygodni "odhaczania"
foto: archiwum własne
....
„Ale za to niedziela! Ale za to niedziela! Niedziela! Będzie dla nas!”
Czasowe marzenie? 2:10 z przodu :D 
Przestawienie czasu! Koszmar senny! Nie tylko rodziców małych dzieci ... małe kakaludy mają w trąbie zegarek! Zaspać na start?! No błagam! Zaburzyć rytm funkcjonowania organizmu? Ja tego nie przeżyję! ... Przeżyłam. Przed drugą w nocy młody zaczął kaszleć, czyli już byłam na nogach. Sprawdziłam czy telefon się automatycznie przestawił - z drugiej na pierwszą (taka myśl była! Poważnie! :D Wróć! babo jedna! Nie dłużej! Krócej!). Dobra! Z drugiej na trzecią! Automatycznie zaktualizowano dane. Zegarek przestawiłam ręcznie ... czasomierz w piekarniku i na ścianie również. Rozpoczęła się kolejna gonitwa myśli i przysnęłam około 4.30 a pobudka zagrzmiała o 5.30! Ot, życie! Po godzinie pakowałam się do samochodu, by o 7.00 wsiąść do pociągu (nie)byle jakiego! Mój Kochany Kierowca zgarniał po drodze kilku biegaczy! Z przygodą, a jak! Ale co tam! Pobiedziska – dworzec PKP – peron – pociąg i zlot biegaczy ... połowa pociągu zmierzała na start biegu a druga? Praca? Szkoła? Kibicowanie? Odwiedziny u Rodziny?
Raju! Jakie emocje nadal siedzą w głowie! Przyjechaliśmy większą grupą, fakt! Ale część z naszej ferajny, Pobiedziska Running Team, dojeżdżała również samochodami. Wcześniej ustalono czas i miejsce grupowego zdjęcia. Lokalizacja była też miejscem spotkania z Agatą! Różowe koszulki są widoczne pomiędzy białymi x2. Razem przebiegłyśmy zeszłoroczny półmaraton i moje serducho bardzo się uradowało, gdy dostałam wiadomość z pytaniem, czy lecimy również w tym roku? Odpowiedź mogła być tylko jedna! Agato! Bardzo Tobie dziękuję!
....
No i masz! Miała być na końcu! Tęcza podziękowań ;) dla mnie bieganie = ludzie! Wynik – ważna sprawa – dla niego wychodzimy na trening - skłamałabym bardzo pisząc, że osiągnięty rezultat niczego nam nie daje.


Pobiedziska Running Team i 2 różowe koszulki Kobiety Biegają
foto: archiwum Prezesa :D
....
A! Zanim powstało zdjęcie, to trzeba było się dostać do strefy dla zawodników i depozytów. Mamuniu jaki przedstartowy rozgardiasz! Nie wiem jak to możliwe ale mam dwa ambiwalentne odczucia, które towarzyszą mi przy tak dużych biegach. Tłum mnie przerasta, to jedno! Ale z drugiej strony ten chaos jest bardzo budujący! Nie jestem tutaj sama! Nie tylko ja wychodzę na start w celu zmierzenia się z samą sobą i trasą! Elita! Kolejne strefy czasowe, w których wyłapujesz znajome twarze! Przepływająca energia! Muzyka! 

(chciałam wszystkich wymienić na końcu ... ale się nie da!)
....
Domi, Zuzanna, Klara, Kamil, Dorota, Monia, Joanna Zuza, znajome twarze z innych biegów, drużyn – wystarczył uścisk, szybka wymiana słów w pędzie „do swoich”, uśmiech w drodze do stref startowych, w kolejce do wc ;) pogaduchy, śmiechy-chichy ... nasza znajomość jest często powierzchowna ale takie gesty należą do bardzo pozytywnego aspektu biegania i przedstartowego bałaganu.
Dorota, Monia, Agata i baba
foto: archiwum Agaty
....

Najbardziej bałam się zgubić Marcina. Oczywiście zgubiłam go w drodze do strefy E! Mieliśmy lecieć razem! Agata, Marcin, Przemek, Mariusz, Paweł i ja. Zaczęłam poszukiwania tego naszego zajączka przeciskając się od początku do końca strefy. Telefon został w depozycie! (biegam z nim tylko na treningach). Paweł zlokalizował zgubę ... grupa na 01:55:00! nie no! Wolne żarty! ;) Marcin dołączył do nas podczas wędrówki do bramy startowej... no i stało się! Zaczynamy! Trzymamy się prawej strony!
Początek, to próba znalezienia swojego miejsca. Korzystanie z możliwości wyprzedzenia ale i konieczność zatrzymanie się na pierwszym zakręcie i kolejnych. Raz szybciej, raz wolniej. I tak do pętli autobusowej na Garbarach.
....

przy schodach Cytadeli ekipa pod wezwaniem KB Maniac!
....
Marcin rzucił hasło, że na prostej przyspieszamy i nie ma opcji by odpuścić. Każde z nas miało czasówki na rękach. Wtedy byliśmy na styku wypisanych międzyczasów. „Ale ciśniemy dopiero po podbiegu?! - Jakim? - Tym, co przed nami! :) - ok.”.
Kurde! Pogonił nas! Ale biegło się lekko. Co rusz sprawdzaliśmy, czy trzymamy się razem (na całej długości półmaratonu nasza początkowa grupa się rozciągnęła). Agata sprawdzała, czy siedzę jej na ogonie lub ja skręcałam głowę na boki, by uchwycić różową koszulkę w polu widzenia. Nawoływałyśmy się również :D Ta paskudna długa prosta była naszą szansą zyskania przewagi nad podbiegami, które czekały na nas w połowie dystansu. Tutaj były też największe emocje. Oczekiwanie na punkt kibica KB! Ale wcześniej, dziewczyny ze szpitala onkologicznego kiwały do nas i zagrzewały do dalszego biegu! ONE! WOJOWNICZKI! Wzruszenie prawie mnie rozsypało, musiałam sobie powiedzieć parę słów, by móc lecieć dalej ... łzy mogły polecieć tylko na końcu! A teraz?! Jest! Różowa peruka i ... maskotka KB :D


             
Różowa Strefa Kibica: Daria, Waldek i ... Grażynka
foto: maratonczyk.pl

....


Daria z mężem! Chwilę potem Karolina! Kibice na medal!
Na Drodze Dębińskiej uśmiechnięci ludzie. Dzieciaki na rowerkach, rolkach. Dziewczyna z grupy „Mamy biegamy” na spacerze z maluchem w wózku. Super!

....
Najgorszym momentem było dla mnie wyprzedzenie husarii. Głowa się buntowała. Ale dobra! Raz kozie śmierć! Chłopaki musieli utrzymać tempo do samego końca a ja? obawiam się, że po 10 km bym odpadła (fabryka leci do przodu ale zwalnia) a tak? zapas czasu w postaci minuty. Oczywiście, że zostaliśmy przez nich połknięci ;) ale zanim to się stało...
... zbliżaliśmy się do pierwszej agrafki. Podbieg po łuku, krótka prosta i nawrotka i kolejna prosta do osławionego już podbiegu na Hetmańskiej.


Przemek, baba, Agata, Marcin
Foto: prywatne archiwum zająca
....

agrafka ma taki plus, że możesz sprawdzić kogo masz na plecach i kogo gonisz ... Domi ze swoimi „skrzydłami” - boska, długonoga, uśmiechnięta od ucha do ucha! Dziękuje za te pozdrowienia! Na tej nawrotce widziałyśmy się z Justyną ;) i zobaczyłam też Agatę – obie w koszulkach KB
....
Zbliżaliśmy się do drugiego punktu odżywczego. Mnie interesuje na nich zawsze woda. Żel wciągam na około 8km i najpóźniej przed 15km. Żadne banany, żadne kostki cukru, żadne czekolady (wyjątek był na DG ;) wtedy miałam opary energii ale podczas niedzielnego biegu – może przez zmianę czasu (?) nie odczuwałam głodu na starcie a w trakcie wystarczyły właśnie te dwa żele). 
....

Karolina i mama z wózkiem ;) po raz kolejny, tuż przed zakrętem, tuż przed początkiem największego wyzwania :*
....
Wiadukt! Hetmańska! Ostro pod górę. Krótko ale wcale nie lekko. Moi drodzy! Pamiętajcie! Podbiegi są na Dziewiczej Górze :P Wyrównanie oddechu, zbieg pod mostem i kolejne wzniesienie. Siodło potrafi wykończyć i kiedy już myślisz, że to koniec ... zbliżasz się do Głogowskiej, czyli kolejne wniesienie! Dalej mała fala na Górczynie. Kolejny punkt odżywczo - spożywczy i „kurwa, gdzie jest woda!” (na początku woda wymieciona, same izo – przepraszam za te przekleństwa ... wiem, że wolontariusze się dwoili i troili ... jest! H2O!). Tutaj kończy się bieganie przed zającami na 2:10. Zaczyna się etap, gdzie głowa potrzebuje więcej punktów kontrolnych: stadion – agrafka – stadion – długa prosta, na której mamy: Rondo – Chemicum – brama – meta.
....

ludzie: For Run Team na tym najmocniejszym podbiegu! Grzesiu z Pauliną i resztą ekipy. Mikrofon! Impreza! ;) „biegniecie cały czas!”. Dziękuję! Nie zrobiłam wstydu ;) Hanka! Moja kochana Hanka! No dobra! Nasza! Jedyna w swoim rodzaju! 
Dalej pojawiły się dziewczyny w koronach! One były już chyba wcześniej?! No i będą jeszcze później! Niesamowita energia! Z ich koroną do mety dobiegnie Beata, debiutantka! Kibice Sławki, kolejnej debiutantki :) ten transparent! Uśmiech od ucha do ucha się pojawia!

....
Po wparowaniu na ostatnią prostą rozpoczęła się walka. Nie z czasem a z własnym słabym punktem, czyli „miłością” do asfaltu! 17/18km. Każdy krok, to bęcki dla kolan i bioder. Marcin przyspieszył, co zauważyła również Agata. Nie było łatwo. „Marcin. Ja już walczę – ok. trochę odpoczynku i ciśniemy ... Monia! 100 metrów prze nami jest Agata z Arturem! Dasz radę!”. Żadnej satysfakcji z dogonienia wcześniejszej strefy czasowej nie miałam. Ja już chciałam być na tej pieprzonej mecie! A głowa dostawała kolejne sygnały do buntu - sygnały karetek, widok trzech biegaczy na poboczu (a możliwe, że jeszcze kilku potrzebowało pomocy za nami?! Obym się myliła ale ubiór warstwowy i „na długo” a nie „na krótko”, wywoływał u mnie dreszcze przerażenia ... przy Cytadeli „rozbieraliśmy” jednego z naszych ;) w biegu! Sama ściągałam wtedy rękawki!).
„Monia. Chcesz wody? - nie wiem ... - proszę”. Przytachał mi ten ostatni kubek wody i chyba świadomość tego, że to ostatni punkt, że teraz to już tylko prosto do mety, że boli i boleć będzie i skończy się to za dwa kilometry ... dooopsko w troki i lecimy! 

Marcin ;) generalnie tuptał małymi kroczkami, podskakiwał, machał rękoma, wspierał
... aż w końcu zasnął :D
foto: Hernik Team
....

Basia, Justyna, Aga, Iza wraz z ekipą gRUNwald Team! Każdy uśmiech dodawał mocy!
Iza miała pełne ręce roboty ... akurat pomagała biegaczowi na poboczu ... dzięki, że byliście na miejscu i przygotowani do akcji ratunkowej ...

Tutaj podziękuję jeszcze zespołom muzycznym – ciary za każdym razem! Powrót z otchłani głupich myśli, uszykowanych przez podstępną głowę ... byliście rewelacyjni! Wolontariusze również!

....

jeszcze trochę ale walka rozpoczęta, szczęka zaciśnięta i przekonywanie głowy, że już niewiele zostało!
foto: KSPhotography-Kacper Skubiszak Fotografia Sportowa

Mety nie potrafiłam sobie wyobrazić. Zdjęcie to jedno. Ale moja głowa nie wizualizowała finiszu w hali. Budynek Collegium Chemicum – teraz albo nigdy ;) 
Zakręt – że się udało w niego wejść i z niego wyjść bez wywrotki?
Mini-podbieg do hali – kto to wymyślił? :)
O kurwa! Jaka moc! Ciemno! Światła! Petarda! (ja bardzo rzadko przeklinam ... powaga!)
Ten zegar, to koniec? Ile ja miałam zapasu? Leć! ... babo jedna! 
Jest!
.... 

wbiegając do hali słyszałam doping: Moooonia! I nawet jeżeli nie był dla mnie ;) dziękuję! Dodał skrzydeł! Wiem, że była tam już Agnieszka! Kolejny piękny debiut! 
....
Były łzy! Łzy szczęścia! Zegarek pokazywał, że jest życiówka! Ale najważniejsze, że wybiegałam prezent dla Magdy! 

Koniec biegu, to początek imprezy ;) pomarańcze, woda, uśmiechy ...
Prysznic (jeden kontener dla biegaczek? Do dziś nie mogę w to uwierzyć...), grupowe przejście do strefy makaronowej i ciemne, pyszne piwo (Monia mogła sobie na to pozwolić i była szczęśliwa jak dziecko).


Beatka na balkonie z koroną i swym pierwszym półmaratońskim medalem – szczęśliwa! Uśmiechnięta od ucha do ucha!
Na koniec ... Piotrek i Agnieszka ... i Bartek – najszybszy z naszej ekipy PRT :) śmiechy - chichy! „narzekania” na szefa, który nie rozumie swego biegającego podwładnego ;) i Pan Żyraf, który skradł moje serce!
Powrót do domu w tempie ślimaczym ... taka fajna impreza była od rana! 

Agnieszka, Pan Żyraf i baba :)
foto: prywatne archiwum Bartka 


....
Tęcza ;)
Familia moja ukochana – niestety nie na trasie, plany zniweczył smark najmłodszego, czyli szlaban na doping matki „na żywo” ... ale spacer w niedzielnym słońcu? był! Odwiedziny u Rodziny też! 
Bor'ki Kochane! Dziękuję!

Kobiety Biegają – byłyście, jesteście i będziecie w serduchu baby.

Agato! Dziękuję za kolejny bieg. Osobno ale razem! Od startu do mety!

Marcin! Nie mam zielonego pojęcia jak to jest, że trafiasz na człowieka i masz pewność, że możesz zaufać w 100%. Dziękuję za dokręcenie śrubki, za przeciągnięcie przez Poznań na dystansie półmaratonu, za towarzystwo na treningach obwodowych, za sprawdzanie tego, czy daję radę ... i za pomysły wszelakie :D

Pobiedziska Running Team! Moja biegowa stajnia. Dziękuję każdemu z osobna i wszystkim razem za motywację, zwariowane pomysły, otwarte umysły itd. itp. ;)
....
Do wymarzonego czasu zabrakło 00:00:02 :) nie płaczę z tego powodu, ponieważ mam teraz pewność, że mogę powalczyć i nadzieję, że w tym roku to się spełni.
Życiówka poprawiona o 00:03:10 :) radość maksymalna!
Wynik netto 10PPM (fanfary!): 02:11:01 :) jest apetyt na więcej ;) może w przyszłym roku stanę na starcie w zupełnie innym mieście i spełni się „Sen o Warszawie”? ;)
....
Jesteście jeszcze? 
Dziękuję Wam za każde dobre słowo kierowane do mojej koleżanki biorącej udział biegu, w którym my możemy być kibicami! A dobrze wiecie, że bez wsparcia biegnie się ciężko!
Magdo! Paczka czeka na pewien ważny element i poleci do Ciebie ekspresem!
Kula miłości, przyjaźni i słońca!

Dzięki!
Monia ... zabiegana baba!


ps. Wszystkim niewymienionym z imienia bardzo dziękuję. Tak, to do Ciebie teraz piszę! 
DZIĘKUJĘ! Monia :D



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieg Razem dla Bezpieczeństwa

Nie miało być tego wpisu. Miałam ograniczyć się tylko i wyłącznie do krótkich notatek na facebook'u. Ale! Brak wpisu oznaczałby czyste lenistwo z mojej strony oraz nieuczciwość w stosunku do organizatorów. Bo to, że się baba umęczyła to jedno! A sam bieg i wszystko wokół niego, to dwa! I zacznę od końca! logo 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego 31 Baza Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach otworzyła swe bramy dla biegaczy i osób towarzyszących. Dla dzieciaków zorganizowanych zostało mnóstwo atrakcji: zamki dmuchane (wysokie tak, że śmigasz na zjeżdżalni z prędkością światła), ścianki wspinaczkowe (również po same chmury), trampoliny (z gumami i możliwością robienia fikołków), śmieszne dwukołowe pojazdy (ja je określam "dla leniwych ochroniarzy centrów handlowych" ale umożliwiają one szybkie przemieszczanie się z miejsca A do miejsca B - nie wiem jak ten wynalazek się nazywa i szukać nie będę). Pan Sokolnik, który przekazywał informacje o swoich podopiecznych, opow

3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc

Królewna Śnieżka i ... Monia na gigancie :) Ostrzegam: relacja będzie długa ... bardzo długa ... jedynym ratunkiem byłoby podzielenie jej na części ale ... zrobię rozdziały ;) Tylko Ona mogła pojawić się na początku ;) foto: pierwsza część fotorelacji od BikeLife Rozdział 1: Pomysł na Śnieżkę. Uwielbiam czytać relacje z biegów a te okraszone widokami gór radują moje serce i powodują wzruszenie maksymalne - nie wiem skąd ta miłość, bo wycieczka szkolna w liceum, to jedno; Tatry raz w życiu, to drugie i ... kolonie w Kletnie? Ale to już naprawdę inna czasoprzestrzeń!  Bieganie w górach? Toż to wyższa szkoła jazdy! Tzn. biegania właśnie. Krew, pot i łzy i chęć morderstwa! Trafiłam na relację z biegu na naszej Królewnie. Opis trzech rund na Śnieżce, którego autor dozował sobie dystans z roku na rok dłuższy a ja byłam po lekturze jego ostatniego wyczynu. I zaczęło się myślenie. W głowie już miałam plan na Dziewiczą Górę, na którą jeszcze w zeszłym roku bałam się odwa

Wieczorna Dziewicza Góra Biega 2019

W myśl hasła przewodniego na rok bieżący: "jestem tam gdzie mnie nie było" - z małymi wyjątkami ;) - zapisałam się na wieczorny bieg na DziewiczejGórze . Nigdy nie uczestniczyłam w edycji wieczornej a ostatni raz Zołzę czułam pod stopami ... uwaga! ... 1,5 roku temu! Piątek! Po pracy wróciłam do domu, zjadłam obiad, pożegnałam rodzinkę zostawiając im pod opieką zmywarkę i gotową na działanie pralkę i ruszyłam po Tomka! Zjawiliśmy się w biurze zawodów z zapasem czasowym, który pozwolił na spokojne przebranie się i małą przebieżkę w celu sprawdzenia warunków na trasie. Naszła mnie wątpliwość wielka, ponieważ: - spódniczka biegowa miała swą premierę i konieczna jest jej modyfikacja ze względu na podwijające się galoty - albo taki jej urok albo ma noga jest za konkretna dla niej - zaakceptuję ten fakt lub przeróbka; - teren piaszczysty - buty wgryzały się super ale sprawdzenie ostatniego podejścia ... "mamuniu! co ja tutaj robię! - tęskniłaś i chciałaś! - no chciała