Przejdź do głównej zawartości

Sen o Warszawie

Po raz pierwszy piszę relację w momencie, gdy sam bieg odbył się ponad miesiąc temu. Może to spowoduje, że będzie bardziej konkretna. Zapewne o czymś zapomnę, coś pominę celowo, a emocje? tych wykreślić się nie da ;) są ze mną cały czas!

14 PZU PÓŁMARATON WARSZAWSKI
 - to już historia, trwają zapisy na kolejną edycję!

PRZED
O biegu w Stolicy myślałam od dawna. Mając na celu udział w akcji #BiegamDobrze i działania pod hasem: "coś za coś" ;) utworzyłam ankietę dotyczącą tytułu piosenki, którą miałabym zaśpiewać po przekroczeniu mety - wybrany został utwór "A ja mam psa". Zaryzykowałam - zapisałam się - wybrałam ścieżkę charytatywną - wpłaciłam pieniążki dla rozkręcenia zbiórki i ... tydzień w tydzień, z przerwami na grudniowe święta i WOŚP, przypominałam o koniecznym wsparciu dla PolskiejAkcji Humanitarnej dla "wodnych działań".
foto: #BiegamDobrze z Polską Akcją Humanitarną

Oj! Jak bardzo musieliście mieć mnie dosyć! ;)
Oj! Jak ja Wam dziękuję!
Dzięki Wam otrzymałam pakiet; pies mógł biec razem ze mną; pluszak przeżył przygodę życia i oglądał świat od sobotniego ranka do niedzielnego wieczora i został również zaadoptowany - ma za opiekuną bardzo miłą dziewczynkę ... podsumowanie zbiórki będzie na końcu!

W momencie, gdy zbiórka osiągnęła wymagane minimum zarezerwowałam nocleg - dla świętego głowy spokoju w pokoju żeńskim w Oki Doki Old Town Hostel - urocza miejscówka, o której jeszcze napiszę kilka słów.

W odpowiednim czasie zakupiłam bilety w obie strony na trasie Poznań Główny - Warszawa Centralna.

Trzeba było się tylko przygotować. Treningi rozpisałam na bazie planu dla debiutantów Night Runners przygotowanego tradycyjnie przez Pawła Grzonkę. Biegałam w środy, piątki i niedziele; wolne miałam w sobotę; w poniedziałek rozciągałam się i ćwiczyłam oddech podczas praktykowania jogi jin; we wtorek i w czwartek miałam rozpisaną matę, na której uskuteczniałam ćwiczenia stabilizacyjne - w końcu ruszyłam z tym tematem, w wersji minimalistycznej jeszcze ale lepszy rydz, niż nic!
W ciągu tych dwunastu tygodni trafiła się choroba - w szóstym i dwunastym tygodniu - gorzej było w tym pierwszym terminie, w ostatnim tygodniu przed startem wylądowałam w łóżku w odpowiednim momencie i dzięki temu mogłam ruszyć na wycieczkę.

SOBOTA
Mąż mój ukochany odtransportował mnie na dworzec w Pobiedziskach i ... ruszyłam do Poznania w celu przesiadki na pociąg do Warszawy. Z porannego chłodu o godzinie 10 nie zostało już nic! W przedziale gorąco! Upał straszny - okno od strony południowej a termostat ... rozkręcony na maksa - udało nam się zauważyć ten fakt w trakcie podróży, skręcić ogrzewanie do minimum i było lżej na ciele. To, że siedziałam przy tym oknie, to oczywista oczywistość. Nawadnianie pełną parą. I tak przez cały dzień! Warszawa przywitała mnie uśmiechem Pana Ochroniarza, do którego podeszłam z mapą w dłoni - ja wolę mieć tradycyjną formę lokalizacji miejsca docelowego i wyznaję zasadę, że "kto pyta, nie błądzi!" - chyba że trafi na dowcipnisia lub osobę, która nie wie i się do tego faktu za żadne skarby świata nie chce przyznać. Ja miałam szczęście do bardzo fajnych ludzi w tej naszej Stolicy!
.
Zakupiłam bilet jednodniowy na transport warszawskim ztm-em (w niedzielę mogłam już wykorzystać, w ramach biletu komunikacyjnego, mój nr startowy) i ruszyłam metrem do mojego hostelu. Nie mogłam nie trafić - jak już wspomniałam wcześniej wszyscy zapytani służyli pomocą a mapa zakupiona jeszcze w Poznaniu okazała się rewelacyjnym przewodnikiem. Jest! moja miejscówka! Obsługa przesympatyczna! Zlot biegaczy - na piechotę, na linię startu/mety, to ja miałam maksymalnie kilometr! Zostałam zakwaterowana - spełniłam swe marzenie z podróży i wzięłam prysznic i jazda po pakiet!
.
Biuro zawodów i Expo!
Trasa do biura zawodów pokonana metrem i autobusem - z "lotu ptaka" widziałam mekkę warszawskiego biegania - Agrykolę! Robi wrażenie - następnego dnia biegłam obok - cała trasa była dla mnie niespodzianką. Ważne, że miała swój początek i koniec ... i nie było chomikowania a zwiedzanie! Ale o tym napiszę później :D
Torwar! Obok stadion takiego jednego klubu piłkarskiego, nie pamiętam nazwy ... cholera jasna! no starość już to jest, starość! ;) nie no spoko! takie tam #heheszki sobie urządzam! wiadomo! Legia Warszawa! Grają aktualnie lepiej, niż te moje poznańskie trąby! sorunia! ale taka prawda! a prawda boli niestety! no ale miało być o bieganiu!
Ludzi dużo! Stoisk na expo - dużo! Bardzo nie lubię tej alejki, która prowadzi do miejsca docelowego, czyli do biura zawodów - no dosłownie przekupy na Stadionie Dziesięciolecia (nigdy nie byłam! ale sprzedaż kwitnie i niech tak zostanie! może kiedyś będzie to moja ostatnia deska ratunku? może się zdarzyć, że zapomnę biegowych gaci albo żele mi się w torbie rozszczelnią i problem gotowy) - tak jest na każdym expo, w każdym mieście! no ta ja tą alejką z trzy razy szłam/biegłam - bez komentarza ;)
Odebrałam pakiet! Odebrałam bonusik od mojej Fundacji - zrobiłam sobie również kanistrowe foto i ... zatrzymałam się przy wyjściu/wejściu - bo tam była strefa głównych partnerów biegu, czyli New Balance i PZU. Na scenie swą prelekcję kończyła Katarzyna Gorlo - Run The World, następnie miał miejsce krótki wywiad z Jarosławem Kuźniarem (też miał biec w półmaratonie) i ... konkretny i też krótki wykład/prezentacja Bartosza Olszewskiego, czyli warszawskibiegacz.pl - bardzo przypadł mi do gustu pomysł umiejscowienia tych spotkań właśnie w tym miejscu! Rozmowy prowadził Damian Bąbol, który pojawi się jeszcze w tej relacji - ja nie wiem od czego on jest uzależniony ale niech tak zostanie ;)
Przed Torwarem spotykam Asię z suniami - dziękuję za dobre słowa :D
Widzę się po raz kolejny z Moniką (pierwsze spotkanie na dworcu), z którą umawiamy się wstępnie na wspólne foto przed startem - niestety różne strefy startowe nasze plany zniweczyły - ot, życie!
.
Jestem tak głodna, że zanim trafiam do łóżka - w drodze powrotnej do hostelu - idę na pizzę i małe frytki. Piję dużo przez całą sobotę - jak nie ja!
Padam ze zmęczenia i nie mogę zasnąć - standard przedstartowy! trochę czytam książkę, trochę "scrolluję" internet, sprawdzam ustawienie budzika - nie ma to jak start po zmianie czasu z zimowego na letni! sen nie jest spokojny ale daję radę się wyspać, pomimo małych niedogodności (ciiii ... nie są godne uwagi).

NIEDZIELA
Dzień dobry Warszawo!
Śniadanie!
Kilka słów zamienionych z dziewczyną z parteru naszego łóżka - ja zajmowałam piętro i ... nie spadłam ;)
Wymeldowanie się i pozostawienie całego dobytku w przechowalni hostelu - jakie to było dobre! nie musiałam wszystkiego targać do depozytu! mało tego! po biegu mogłam skorzystać z łazienek na korytarzach w celu nabrania innych walorów zapachowych i wizualnych - WIELKIE DZIĘKUJĘ!
Opatulona w folię pomaszerowałam na start! W miejscu umówionym w trybie szybkim spotkałam się z Joasią i z Justyną - rozmawiało nam się rewelacyjnie. Z przodu zaczynała się rozgrzewka, której na ogonie widać nie było niestety. Zaczęłyśmy coś swojego wyczyniać ;)
"prawy do lewego": Joanna, Justyna, Monika
Dziweczyny! Gratki!

i ... wiecie co? Nadszedł czas! Nadszedł czas na "Sen o Warszawie"! O Matko i córko! jakie to były ciary! jakie wzruszenie! jakie nerwy! Ja chę jeszcze raz! - niczym Osioł ze Shreka! łzy się kulały ale śpiewałam i się nie popłakałam. A potem? Kolejne wzruszenie przy startowej bramie - od tego momentu mogło się stać wiele ... a ja, po raz pierwszy od bardzo długiego czasu nie miałam ustawionych interwałów na "galołejowanie".
Trasa warszawskiej połówki?
START – nikomu niepotrzebna robota - META
Bardzo bym chciała na nią wrócić! Dwoma słowami? Boska i płaska! No dobrze! Dwa podbiegi - podejścia? Ten najgorszy (dla mnie) miał miejsce podczas wyjścia z tunelu.
Od początku? Nie potrafię! Nie pamiętam! Mam to wszystko już prawie zamknięte w sercu i w głowie! Spróbuję jednak przekazać Wam jak najwięcej.
Start – spokojny bardzo. Obok grupa Spartan, którzy zrobili bardzo dobrą robotę – kłaniam się nisko. Joasia – zając na 2:20 – przewodnik po warszawskich ulicach, której nie dotrzymałam kroku. To nic! Wszystko jest do nadrobienia.
Nasza trójca się rozdzieliła: Asia pognała do przodu – kuna! Gratuluję dobrego biegu! Justyna – zatrzymała ją sznurówka i każda z nas biegła dalej swoje.
Warszawa była taka spokojna i wiosennie roześmiana. Rodziny na spacerach – pogoda dopisała bardzo.
#wtrasie jest i #zaciesz ;) foto: Pic2Go

Grupy wsparcia #BiegamDobrze, grupy kibiców, zespoły muzyczne – człowiek nie był sam! Fotografowie – w życiu nie widziałam takiej ilości sprzętu!
Pierwsze pięć kilometrów powtarzałam sobie: „Monia wolniej! Nie pędź! Zdechniesz na końcu jeżeli pognasz do przodu, bo teraz właśnie masz siłę! A co będzie na piętnastym? Albo na osiemnastym? No może być kiepsko! #dupajasiuwagreście, płacz i zgrzytanie zębów! Ciesz się tym biegiem! Nie lecisz na wynik! Tylko coś tam sobie sprawdzasz w temacie biegowym ale najważniejsze, to spełnienie obietnicy!”. No to biegłam … po pierwszej piątce czekałam z utęsknieniem na zielone budki … trzeba było iść do toalety przed startem! No pęcherz się rozluźnił bardzo! Tak jak piłam całą sobotę regularnie i prawie nic nie sikałam (przepraszam za szczerość), tak od samego poranka niedzielnego: non stop! Całe szczęście, że ten jeden raz na trasie wystarczył! Później chyba mijaliśmy bramę warszawskiego ogrodu zoologicznego i jeszcze pamiętam taki okropnie różowy mur – ogrodzenie terenu przykościelnego … ten kolor mnie bardzo zabolał – nie pasował do miejsca absolutnie (ale to tylko moje zdanie jest!). Stadion Narodowy – stoi na swoim miejscu. Most Świętokrzyski – jak tam dmuchało złem prosto w twarz! Aaaaa! Przeszłam do marszu – no ile można? Zatykało strasznie ;) baletnica w ciasnej spódnicy! Ale jaka panorama! Cudo!
widok na panaramę Warszawy jest zacyny! foto: Pic2Go

Z trasy pamiętam też grupy muzyczne - zawsze na nie czekam, a na bębny najbardziej!
W drugiej części biegu trochę sobie pofolgowałam i zrobiłam dwa zdjęcia - czyli pozwoliłam sobie na dwa dodatkowe przystanki ;) czułam się dobrze przez cały czas. Pewne znużenie pojawiło się w momencie przypomnienia sobie o cukierkach od Oli. Ja zapomniałam na którym kilometrze ta dobra kobieta miała być i kiedy pogodziłam się już z myślą o braku słodkości, bo przecież "żele są słodkie, babo jedna! a Ola nie będzie czekać wieczność!" i kiedy była już widoczna najdłuższa prosta świata do mety, po tym cholernym tunelu - dlaczego ten tunel taki niedobry? nie dlatego, że zgubiłam gps'a i nie wiedziałam jakie mam tempo! ja sygnału nie zgubiłam!mało tego! ja przez cała trasę nie wiedziałam jak szybko biegnę - zegarek wskazywał czas bieżący, kilometry i czas treningu. Tunel okropny, ponieważ bardzo długi - ten półmrok zaczął działać mi na nerwy - w porę się skończył! ... patrzę i widzę roześmianego i roztańczonego tygryska! Ola? TAK! Ola! Pora naMajora! Dziękuję za ten uścisk mocy - musiałam wyglądać nietęgo! Pytanie, "czy dam radę sama"? ło jeryniu! Pewnie niezły #bassethound był ze mnie! ;) a taniec był pod muzę podawaną przez wspomnianego wcześniej Damiana - ten to ma gadane! #bombidance :D
Nie zaprzeczę! Finisz to już myśl o końcu tej udręki - żartuję! Meta oznaczała:
1. uścisk kanistra i medal i kwiaty od #pah
foto: #BiegamDobrze z Polską Akcją Humanitarną
2. uścisk Ani, która w czerwieni swej kreacji, witała biegaczy Fundacji Rak'n'Roll - móc zamienić tych kilka słów z Tobą "na żywo", to wielka przyjemność - jesteś piękną kobietą o cudownym sercu - emanujesz tym na zewnątrz! A #oksymoron jest miejscem, w którym pokazujesz jak można pięknie pisać w języku polskim o bardzo ważnych sprawach <3

3. medal faktyczny, ścianka, butelki, talerz zupy, herbata - to wszystko miałam w rękach (medal oczywiście na miejscu właściwym) - nie pytajcie jak ja to zrobiłam! dałam radę przejść nad taśmą i ... sruuu! siadając na trawie rozlałam w pięknym stylu zupę! nie, nie poszłam po dokładkę, pożyczyłam "na wieczne oddanie" chusteczki i doprowadziłam się do prządku a dalej? - marzyłam o jednym: o prysznicu! ale zanim wstałam z trawnika, to wypiłam herbatę i nagrałam wejście na żywo z piosenką.

Obsłudze Hostelu jeszcze raz dziękuję za cierpliwość - zwłaszcza, że moje przepakowanie się trwało znaczniej dłużej niż sama planowałam - wniosek z tego taki, że muszę częściej wyjeżdżać w celu nabrania wprawy. Cały czas mogłam zostawić bagaż w przechowalni i z tego skorzystałam. Poszłam na obiad i trochę zwiedziłam Stare Miasto.
Po odbiorze plecaka ... ostatni raz pojechałam metrem. Dworzec Centralny czekał na mnie w tym samym miejscu ;)
Powrót do domu - siedzisko przy oknie, a jak!
Mąż mój ukochany odebrał mnie z Gniezna tym razem ;)
PO
Przepraszam Was za tak długi czas oczekiwania na relację. Dziękuję za wyrozumiałość.
Jeżeli jesteśmy przy podziękowaniach, tęczy, to:

PODSUMOWANIE ZBIÓRKI:
Kochani! Zebraliśmy razem 605,00 zł! To jest kwota, która zasiliła kieszeń Polskiej Akcji Humanitarnej! PIĘKNIE! Dziękuję z całego serducha każdemu z osobna i wszystkim razem! Każda złotówka ma znaczenie! Na tym kończę podsumowanie mojej pierwszej charytatywnej rejestracji :)
PAH! Trwajcie! Jesteście potrzebni!

Warszawo! Piękna jesteś! Obok Pałacu Kultury, który jest już tyle lat i niech już tak zostanie! (osobiście mnie wzrusza - nie wiem dlaczego? - może to jest temat do psychoanalizy?) , masz piękne wysokie wieżowce i ... Złote Tarasy! Osoba, która wyraziła zgodę na taką architekturę, powinna tam zamieszkać!
Warszawo! Byłaś dla mnie łaskawa - w temacie biegowym! Byłaś w stosunku do mnie uśmiechnięta i pomocna - w drugim człowieku!
Jesteś miastem czystym. Zachwycasz parkami i dzielnicowymi ośrodkami sportu i rekreacji. Wrócę! Łazienki czekają! nie dałam rady tym razem!

Organizatorzy biegu: trasa marzenie! nie zmieniajcie jej! bardzo proszę! Biuro zawodów - bardzo dobrze działające. Akcja #BiegamDobrze - niech trwa!
Wolontariusze i kibice: bez Was nie ma nas i nie ma zabawy – dzięki!

Oki Doki Old Town Hostel - polecam z całego serca!

Spotkania :D
Moniko, Joanno, Justyno - dziękuję za każdą wspólną chwilę! Kobiety Biegają! Grupie wirtualnej dziękuję za trzymanie kciuków za nas :)
Joasiu! Do zobaczenia! Podrap psiny za uszami - ściskam te futrzaki mocno!
Olu! Aniu! Jesteście wspaniałe! :*

Pobiedziska Running Team - bez Was ... a w szczególności bez środowych treningów, bez tej regularności i radości ze spotkań w grupie, nie byłoby takiego spokojnego biegania, w tak równym tempie! Wolne bieganie nie jest złe! Przyspieszyć można w każdej chwili ;)
Aniu, Elizo, Magdo, Marleno, Marto, Moniko - przede wszystkim to dzięki Wam! Biegniemy dalej! #pokanapie :D

Kasia i jej Drzewo Życia - praktyka jogi, która tyle pomogła i która nadal pomaga memu ciału i mej głowie. Ta Twoja cierpliwość i pomoc w dążeniu do osiągnięcia docelowej pozycji! Kłaniam się nisko! OoooooooooooMmmm! :*

#biegowasiostra - Gosiu! Ty nie wiesz o mnie dużo ale wiesz też wiele ;) dziękuję! Przed nami piękna przygoda w górach - bardzo się cieszę, że to właśnie z Tobą! No i nie ma gór bez Macieja! Ahoj przygodo!
#biegowybrat - Marcinie! dziękuję za wsparcie na odległość!
#dobryduch - ktoś, kto nie lubi rozgłosu. Czasami mam wrażenie, że ten dzielący nas kosmos jest nie do przeskoczenia. Po biegu zada krótkie pytanie, np.: jak tam? - tak niewiele słów a tak wiele znaczy! dziękuję!

Rodzina! - na końcu! ale zawsze na pierwszym miejscu! Dziękuję Wam za wszystko!

POSTANOWIENIA:
1. nie wybierać już miejsca "przy oknie" - w pełnym słońcu źle, a po biegu i małym zwiedzaniu też nie jest dobrze - za daleko na korytarz! ;) nogi bolały mnie dość długo - przez zasiedzenie właśnie!
2. dalej robić swoje! w swoim tempie! w rytmie serca! nikomu nic nie udowadniam!
...
wynik brutto: 02:44:49 / wynik netto: 02:30:11 / średnie tempo biegu: 07:07 min/km (międzyczasy na poszczególnych "piątkach": 07:07 / 07:05 / 07:04 / 07:07).
...
Na zakończenie wszyscy nucą lub śpiewają - tekst zaczerpnięty z przestworzy Internetu:

Sen o Warszawie
muzyka: Czesław Niemen
słowa: Marek Gaszyński

Mam tak samo jak ty, 

Miasto moje a w nim: 
Najpiękniejszy mój świat 
Najpiękniejsze dni 
Zostawiłem tam kolorowe sny. 

Kiedyś zatrzymam czas

I na skrzydłach jak ptak
Będę leciał co sił
Tam, gdzie moje sny,
I warszawskie kolorowe dni. 

Gdybyś ujrzeć chciał nadwiślański świt 

Już dziś wyruszaj ze mną tam 
Zobaczysz jak, przywita pięknie nas 
Warszawski dzień. 

Mam tak samo jak ty, 

Miasto moje a w nim: 
Najpiękniejszy mój świat 
Najpiękniejsze dni 
Zostawiłem tam kolorowe sny. 

Gdybyś ujrzeć chciał nadwiślański świt

Już dziś wyruszaj ze mną tam
Zobaczysz jak, przywita pięknie nas 
Warszawski dzień /x2
Warszawski dzień, warszawski dzień.
 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieg Razem dla Bezpieczeństwa

Nie miało być tego wpisu. Miałam ograniczyć się tylko i wyłącznie do krótkich notatek na facebook'u. Ale! Brak wpisu oznaczałby czyste lenistwo z mojej strony oraz nieuczciwość w stosunku do organizatorów. Bo to, że się baba umęczyła to jedno! A sam bieg i wszystko wokół niego, to dwa! I zacznę od końca! logo 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego 31 Baza Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach otworzyła swe bramy dla biegaczy i osób towarzyszących. Dla dzieciaków zorganizowanych zostało mnóstwo atrakcji: zamki dmuchane (wysokie tak, że śmigasz na zjeżdżalni z prędkością światła), ścianki wspinaczkowe (również po same chmury), trampoliny (z gumami i możliwością robienia fikołków), śmieszne dwukołowe pojazdy (ja je określam "dla leniwych ochroniarzy centrów handlowych" ale umożliwiają one szybkie przemieszczanie się z miejsca A do miejsca B - nie wiem jak ten wynalazek się nazywa i szukać nie będę). Pan Sokolnik, który przekazywał informacje o swoich podopiecznych, opow

3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc

Królewna Śnieżka i ... Monia na gigancie :) Ostrzegam: relacja będzie długa ... bardzo długa ... jedynym ratunkiem byłoby podzielenie jej na części ale ... zrobię rozdziały ;) Tylko Ona mogła pojawić się na początku ;) foto: pierwsza część fotorelacji od BikeLife Rozdział 1: Pomysł na Śnieżkę. Uwielbiam czytać relacje z biegów a te okraszone widokami gór radują moje serce i powodują wzruszenie maksymalne - nie wiem skąd ta miłość, bo wycieczka szkolna w liceum, to jedno; Tatry raz w życiu, to drugie i ... kolonie w Kletnie? Ale to już naprawdę inna czasoprzestrzeń!  Bieganie w górach? Toż to wyższa szkoła jazdy! Tzn. biegania właśnie. Krew, pot i łzy i chęć morderstwa! Trafiłam na relację z biegu na naszej Królewnie. Opis trzech rund na Śnieżce, którego autor dozował sobie dystans z roku na rok dłuższy a ja byłam po lekturze jego ostatniego wyczynu. I zaczęło się myślenie. W głowie już miałam plan na Dziewiczą Górę, na którą jeszcze w zeszłym roku bałam się odwa

Wieczorna Dziewicza Góra Biega 2019

W myśl hasła przewodniego na rok bieżący: "jestem tam gdzie mnie nie było" - z małymi wyjątkami ;) - zapisałam się na wieczorny bieg na DziewiczejGórze . Nigdy nie uczestniczyłam w edycji wieczornej a ostatni raz Zołzę czułam pod stopami ... uwaga! ... 1,5 roku temu! Piątek! Po pracy wróciłam do domu, zjadłam obiad, pożegnałam rodzinkę zostawiając im pod opieką zmywarkę i gotową na działanie pralkę i ruszyłam po Tomka! Zjawiliśmy się w biurze zawodów z zapasem czasowym, który pozwolił na spokojne przebranie się i małą przebieżkę w celu sprawdzenia warunków na trasie. Naszła mnie wątpliwość wielka, ponieważ: - spódniczka biegowa miała swą premierę i konieczna jest jej modyfikacja ze względu na podwijające się galoty - albo taki jej urok albo ma noga jest za konkretna dla niej - zaakceptuję ten fakt lub przeróbka; - teren piaszczysty - buty wgryzały się super ale sprawdzenie ostatniego podejścia ... "mamuniu! co ja tutaj robię! - tęskniłaś i chciałaś! - no chciała