Przejdź do głównej zawartości

Śnieżka 2018 - rodzinna wyprawa

Co to był za szalony czas?! Piękny czas!
Wiele razy już pisałam i mówiłam, że Śnieżka pokazała mi nowe oblicze. Niby wiesz, że w górach może padać, wiać i widoki kryć się mogą za mgłą ale jadąc tam masz cały czas nadzieję, że będzie umiarkowanie słonecznie i powalająco, bo jedziesz z Rodziną! ... to ostatnie było ;)
....
Zacznijmy od początku. Zapisy i ja, Monia – największy szałaput świata. Nie jest to do końca prawdą, bo potrafię się zorganizować ale potrafię też wiele rzeczy zaplątać i czas na ich odplątanie albo otrzymanie wiadomości sprowadzającej na ziemię, powala mnie za każdym razem (choćby trwał minutę!). W tym chaosie jest metoda. A jaką miałam na zapisy, w których „kto pierwszy, ten lepszy”? Zredagowanie treści przelewu dzień wcześniej. Pomogło? Owszem. Dokonałam tylko małej korekty w polu „tytułem”, ponieważ w ostatniej chwili zrezygnowałam ze startu na dystansie średnim, oraz zmiany w formularzach rejestracyjnych – niby miałam pozwolenie od Rodziny, która zdecydowała się na dystans MINI ale w głowie myśli takie, jak:
1. jedziemy razem, to jednak wejdziemy razem!
2. stopa nadal boli! (jeszcze nie wiedziełam ale po dwóch tygodniach już tak, że druga kość śródstopia ma piękne skośne złamanie i dłuższe uziemienie przede mną ... to tak w celu informacyjnym dla tych, którzy może jednak nie śledzą mojego profilu na fb).
3. zamówię koszulkę – tak dla pokrzepienia serca i ku motywacji (generalnie jak jest wybór, to nie zamawiam – ale ta mnie bardzo oczarowała; jak jest w pakiecie, to jest i służy zawsze aż się wysłuży na trenigach; a gdyby były opcje rezygnacji z pakietowej koszulki i tym samym ciut niższego wpisowego, to ja chętnie bym skorzystała – chyba poznańska pyra ze mnie pełną gębą).
Na czym skończyłam? Aha! Zapisani, opłaconi i sruuu ... zaczęło się wyczekiwanie na pojawienie się na liście startowej ... pranie wyprasowane ... opcja ewentualnych wakacji bez udziału w zawodach przyjęta przez ogół i ... AAAAA! Jesteśmy!
Nie wiem, czy ten "booom" na zapisy był spowodowany tylko Mistrzostwami Świata i koszulką ale myślę, że przed Organizatorami zadanie dotyczące ewentualnych zmian w regulacjach dotyczących zapisów i warunków uczestwnictwa – jeżeli te zmiany pójdą w stronę osiągnietych wyników czasowych, to Monia leży i kwiczy ;) albo pracuje jak wół pociągowy przez zimę.
....
Ruszyliśmy do Karpacza w sobotę. Zwierzaki pod opieką (niestety umówiona osoba, w ostatniej prawie chwili się wymigała, ale znaleźliśmy zastępstwa). Nie ma nas być tylko 3 dni, w tym 2 noce i jest to nasza pierwsza eskapada. Droga urokliwa, bez zbędnego błądzenia a jeżeli się zdarzyło, to tylko dzięki drogowcom a nie Moni. Nawigacja w telefonie nam pomogła w tym przypadku a końcówka czyli ulice Karpacza, to już pomoc naszych Gospodarzy z Hostelu Krokus – polecamy.
Wypakowanie bagaży / zakwaterowanie / poznanie obiektu / przygotowanie obiadu i jazda! Nie, nie, nie! Nie samochodem! Nogami! Nogami! Kto zna Karpacz ten wie, że płasko nie jest. Do otwarcia biura zawodów mieliśmy dłuższą chwilę czasu i postanowiliśmy sobie pójść nad Zaporę na Łomnicy (sucho wszędzie, nie tylko na naszej nizinie) i do Świątyni Wang – uuu! Musiała się matka nasłuchać! ;) grilowane oscypki poprawiły humory! Wysłuchaliśmy informacji historycznych dotyczących tego pięknego miejsca (zdobycze techniki, czyli odtwarzanie nagrania!) – Monia została pogoniona z krużganków przez Pana Przewodnika, bo „przecież informacje są przekazywane”. Jestem zakochana w rzeźbie "Wskrzeszenie Łazarza" i Pomniku Przyrody nad nim – koniecznie go poszukajcie przy okazji swoich odwiedzin na tym terenie :) 
....

Obecność w Karpaczu i udział w zawodach, to spotkania:- na ulicach: Panie Romanie – pozdrawiam! Jest Pan najbardziej kolorowym „świetlikiem” (Night Runners'em) pod słońcem – kocham to! – współtowarzyszom również ślę pozdrowienia.
- w biurze zawodów: Agnieszka! <3 i ekipa! Aguś! Twoja przygoda ze ŚREDNIM dystansem jest piękna!
- start: Gosia i Maciej (na chwilę przed ruszeniem w trasę, w końcu! Dobre słowa i uściski!); Marzena! Wraz ze swoimi dziewczynami ;)
- Dom Śląski – Kasia! I roześmiana ferajna z „bezportkowym” Krzysztofem na czele! Wasze dobre słowo było lepsze od mojej zupy pomidorowej i rosołu Amelki! (strawa pyszna – polecam! Miejsce z klimatem – nie chciało się z niego wychodzić!)
- uczestnicy Mistrzostw Świata - móc oglądać "na żywo" Waszą walkę, skupienie i to w jaki sposób pokonujecie szlaki, to czysta przyjemność ... chylę czoła - fruniecie!
- wszyscy dobrzy ludzie, którzy nas dopingowali, którzy byli obok na szlaku - biegacze i nieliczni turyści - za przesłany uśmiech i słowa wsparcia - serdecznie dziękuję;
- Piotrek! - najpierw biuro zawodów, później Twój koniec starcia z Królewną i ostatnie spotkanie, przed drzwiami łazienki :D ha! Ha! Ha! Ta sama miejscówka! I nic o tym nie wiemy! Gratuluję Tobie walki i pięknych zdjęć!
- Wolontariusze, Ratownicy, Organizatorzy- dzięki wielkie!

Foto: GrubaFotografia - Piotr Łakomy i jego "Karkonoskie Opowieści" (takich widoków nie mieliśmy, nic prawie nie było widać ;) mgła była i deszcz i wiatr i było ... zacnie!)
....
To jeszcze nie koniec ;)

Nasza Śnieżka!
Napisałam na kartce pytania i poprosiłam o udzielenie odpowiedzi ... zacznę od najmłodszego a skończę na sobie.

MATEUSZ
1. Jakie były Twoje wyobrażenia dotyczące zdobywania Śnieżki?
- słońce,
- przyjemność.
2. START – co czułeś? (jakie emocje?)
Początek był niezadowalający, ponieważ biegło się przez miasto.
3. Co czułeś na trasie?
Na początku czułem przyjemność lecz potem czułem, że nigdy nie wejdziemy na szczyt.
4. Zdobycie Śnieżki, to ... (dokończ zdanie).
- satysfakcja.
5. Najlepsze wspomnienie z biegu?
Wejście na szczyt, zejście.
6. Zbieg do mety, to: radość? ulga? satysfakcja?
- radość,
- satysfakcja,
- zmęczenie.
7. Zrobisz to jeszcze raz? Zdobędziesz jakiś szczyt górski ponownie -niekoniecznie podczas rywalizacji biegowej?
Możliwe.

Foto: live.sts-timing.pl :D nasze chłopaki na medal!

AMELIA
1. Jakie były Twoje wyobrażenia dotyczące zdobywania Śnieżki?
- nie będzie padać,
- będzie widoczny krajobraz,
- nie trzeba będzie szybko iść.
2. START – co czułaś? (jakie emocje?)
- radość.
3. Co czułaś na trasie?
Miotały mną różne emocje na różnych fragmentach.
4. Zdobycie Śnieżki, to ... (dokończ zdanie).
Satysfakcja, że ja to zrobiłam, ja podbiłam Śnieżkę.
5. Najlepsze wspomnienie z biegu?
Wyprzedzanie biegaczy, którzy trenują codziennie.
6. Zbieg do mety, to: radość? ulga? satysfakcja?
Radość, bo nareszcie się to skończyło i mogłam iść do toalety.
7. Zrobisz to jeszcze raz? Zdobędziesz jakiś szczyt górski ponownie - niekoniecznie podczas rywalizacji biegowej?
W biegu – nie. Na spokojnie, jak będzie ładna pogoda, z przyjemnością.

Foto: HernikTeam - nasza radość jest bezcenna :D "żółtka wbiegają na metę"

GRZEGORZ

1. Jakie były Twoje wyobrażenia dotyczące zdobywania Śnieżki?
- lepsza pogoda.
2. START – co czułeś? (jakie emocje?)
- zaczyna się wyzwanie.
3. Co czułeś na trasie?
Poszukiwanie spokoju.
4. Zdobycie Śnieżki, to ... (dokończ zdanie).
Zdobycie Śnieżki, to dopiero połowa drogi.
5. Najlepsze wspomnienie z biegu?
Wejście na szczyt i wejście na metę.
6. Zbieg do mety, to: radość? ulga? satysfakcja?
Świadomość konieczności pokonania słabości.
7. 
Zrobisz to jeszcze raz? Zdobędziesz jakiś szczyt górski ponownie - niekoniecznie podczas rywalizacji biegowej?
Na pewno, jak będzie możliwość, to będę chciał pochodzić po górach.

MONIA
1. Jakie były Twoje wyobrażenia dotyczące zdobywania Śnieżki?
- będzie na luzie,
- będzie spokojnie, nie będę szaleć - nie wchodzę sama.
2. START – co czułaś? (jakie emocje?)
- maksymalna radość,
- wzruszenie.
3. Co czułaś na trasie?
- ja pierdzielę!
- co ja tu robię?!

- to jest inna trasa?! (qwa!) - te leśne dukty były łatwiejsze! (przed Jelenką) - te schody takie nie były! (za Jelenką) - Te kamloty już dawno powinny się skończyć! (zbieg za najbardziej ostrym zakrętem, już daleko za Domem Śląskim - można powiedzieć, że właśnie tu zaczyna się prosta do mety) ... w zeszłym roku było inaczej (dla przypomnienia – klik!), łatwiej!
- no dobra! Wiadomo, że trasa się nie zmieniła .. to tylko inna ja!
- muszę być twarda – dzieciaki dają radę!
4. Zdobycie Śnieżki, to ... (dokończ zdanie).

Alleluja! Teraz byle do ciepła schroniska - ja chcę spróbować tamtejszą, ponoć dobrą, zupę pomidorową!
5. Najlepsze wspomnienie z biegu?
Dom Śląski – ciepło, toaleta, odtajanie skostniałych od wiatru dłoni, #zupapomidorowa, odpoczynek, Kasia z ekipą; widzę zmęczenie dzieciaków ale wiem, że dadzą radę – Mati walczy ze spadkiem motywacji dzielnie, Amelia bierze już na klatę drogę w dół, Grzesiek trwa na swym stanowisku ;) a ja nie rozsypuję się na milion kawałków.
6. Zbieg do mety, to: radość? ulga? satysfakcja?
wszystko!!!!
7. Zrobisz to jeszcze raz? Zdobędziesz jakiś szczyt górski ponownie - niekoniecznie podczas rywalizacji biegowej?
I tu jest problem – wracając nie patrzyłam na Śnieżkę. Nie, nie obraziłam się na jej królewską mość. Rozwiązywałam moje poplątane myśli. Góra pokazała mi na jakim etapie jestem. Długo trzymał mnie smutek. Długo myślą przewodnią było: muszę wrócić i pokonać siebie! I kiedy pewien Gość zauważył ten mój smutek i walkę, to że #mojakatharsis mnie pochłania i nie chce puścić, potrząsnął i sprowadził na ziemię ... wzięłam oddech! I znowu wiem, że nic nie muszę i wszytko mogę. Rozpoczęłam eksperyment:
- „biegaj, nie trenuj!” - biegam, jeżdżę na rowerze bez zegarka i endo (z jednym wyjątkiem (dla treningów PRT, dla grupy początkujących biegaczy, którego hasło brzmi: biegniemy razem z kanapy!),
- „znasz swoje trasy” - znam i #mniejwięcej wiem ile mają kilometrów :D
Nie wyrzuciłam planu na październikowy maraton – będę odhaczać kolejne dni; kolejne treningi, które może nie będą idealne i wg rozpisanych czasów i dystansów. Zrobię to bez spięcia pośladków. Powroty nie są łatwe – głowa walczy z niedoskonałością, ospałego po kontuzji, ciała. Oczyszczam swą głowę na jodze – nie tej samodzielnej w domu ale grupowej – odważyłam się iść na zajęcia, na których instruktorka mnie skoryguje. Dojrzewam do powrotu na matę w ćwiczeniach bardziej obciążających i męczących – planki, brzuchy, wyskoki, pompki, etc., bo taka siła jest również potrzebna. Znajduję czas na rozgrzewkę przed treningiem i rozciąganie po treningu. I nie planuję limitów czasowych na moje #egzaminy, tzn.: jesienne starty.
Wracając do pytania ... czy zrobię to jeszcze raz? Tak! Czy to będzie Śnieżka? Chciałabym – choć kuszą okoliczne wyzwania ;) Nie mam z nią żadnych rachunków do rozliczenia ale wejście na wyższy poziom stanowiłoby wymagającą i piękną przygodę. Nie tworzę planów na kolejny rok choć są biegi, na których starcie chciałabym się znaleźć.
I marzy mi się wyrwanie z domu i pochodzenie po górach w samotności lub w babskiej ekipie, pod opieką doświadczonych i cierpliwych „górołazów”. 
....
Dzień po Śnieżce - poniedziałek - dzień wyjazdu ale i dzień leniwych godzin na deptaku ;) nasze uśmiechy na widok biegaczy, których rozpoznawaliśmy po chodzie - uśmiechy zrozumienia! Nasze rozruszanie nóg po każdorazowym unieruchomieniu, to walka ze sztywnymi mięśniami i pękanie ze śmiechu z samych siebie!
Zakup oscypków na zapas i na prezenty!
Droga powrotna do domu, to dwukrotne zwiedzanie terenów, którymi poprowadził nas "Stefan" - przejeżdżaliśmy przez takie wioski, jak ... Warmątowice Sienkiewiczowskie - pięknie tam jest! :D
Dom! To bezwarunkowa radość psa, powrót kota (po dwóch miesiącach niebytu!) i odbiór papug!
....
Na koniec napiszę to, co napisałam na kartce z pytaniami skierowanymi do Rodziny:
„Kocham Was!” - Rodzino moja! Byliście wspaniali! Wbiegaliśmy na metę w dwóch parach (z przyczyn losowych i koniecznych) ale wspólna droga na szlaku i leniwe godziny przed i po starcie, to był piękny czas! Rodzinną wyprawę trzeba powtórzyć! Miejsce: dowolne!
....
Za uwagę dziękuje: Monia_zabiegana i szczęśliwa baba :D




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieg Razem dla Bezpieczeństwa

Nie miało być tego wpisu. Miałam ograniczyć się tylko i wyłącznie do krótkich notatek na facebook'u. Ale! Brak wpisu oznaczałby czyste lenistwo z mojej strony oraz nieuczciwość w stosunku do organizatorów. Bo to, że się baba umęczyła to jedno! A sam bieg i wszystko wokół niego, to dwa! I zacznę od końca! logo 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego 31 Baza Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach otworzyła swe bramy dla biegaczy i osób towarzyszących. Dla dzieciaków zorganizowanych zostało mnóstwo atrakcji: zamki dmuchane (wysokie tak, że śmigasz na zjeżdżalni z prędkością światła), ścianki wspinaczkowe (również po same chmury), trampoliny (z gumami i możliwością robienia fikołków), śmieszne dwukołowe pojazdy (ja je określam "dla leniwych ochroniarzy centrów handlowych" ale umożliwiają one szybkie przemieszczanie się z miejsca A do miejsca B - nie wiem jak ten wynalazek się nazywa i szukać nie będę). Pan Sokolnik, który przekazywał informacje o swoich podopiecznych, opow

3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc

Królewna Śnieżka i ... Monia na gigancie :) Ostrzegam: relacja będzie długa ... bardzo długa ... jedynym ratunkiem byłoby podzielenie jej na części ale ... zrobię rozdziały ;) Tylko Ona mogła pojawić się na początku ;) foto: pierwsza część fotorelacji od BikeLife Rozdział 1: Pomysł na Śnieżkę. Uwielbiam czytać relacje z biegów a te okraszone widokami gór radują moje serce i powodują wzruszenie maksymalne - nie wiem skąd ta miłość, bo wycieczka szkolna w liceum, to jedno; Tatry raz w życiu, to drugie i ... kolonie w Kletnie? Ale to już naprawdę inna czasoprzestrzeń!  Bieganie w górach? Toż to wyższa szkoła jazdy! Tzn. biegania właśnie. Krew, pot i łzy i chęć morderstwa! Trafiłam na relację z biegu na naszej Królewnie. Opis trzech rund na Śnieżce, którego autor dozował sobie dystans z roku na rok dłuższy a ja byłam po lekturze jego ostatniego wyczynu. I zaczęło się myślenie. W głowie już miałam plan na Dziewiczą Górę, na którą jeszcze w zeszłym roku bałam się odwa

Wieczorna Dziewicza Góra Biega 2019

W myśl hasła przewodniego na rok bieżący: "jestem tam gdzie mnie nie było" - z małymi wyjątkami ;) - zapisałam się na wieczorny bieg na DziewiczejGórze . Nigdy nie uczestniczyłam w edycji wieczornej a ostatni raz Zołzę czułam pod stopami ... uwaga! ... 1,5 roku temu! Piątek! Po pracy wróciłam do domu, zjadłam obiad, pożegnałam rodzinkę zostawiając im pod opieką zmywarkę i gotową na działanie pralkę i ruszyłam po Tomka! Zjawiliśmy się w biurze zawodów z zapasem czasowym, który pozwolił na spokojne przebranie się i małą przebieżkę w celu sprawdzenia warunków na trasie. Naszła mnie wątpliwość wielka, ponieważ: - spódniczka biegowa miała swą premierę i konieczna jest jej modyfikacja ze względu na podwijające się galoty - albo taki jej urok albo ma noga jest za konkretna dla niej - zaakceptuję ten fakt lub przeróbka; - teren piaszczysty - buty wgryzały się super ale sprawdzenie ostatniego podejścia ... "mamuniu! co ja tutaj robię! - tęskniłaś i chciałaś! - no chciała