Przejdź do głównej zawartości

Don't be afraid to TRI 2017

Pobudka - za oknem rześki poranek - można powiedzieć: zimno! 
Grzesiek nie zawiódł i zawiózł do bazy ... i się zaczęło.
Pod siedzibą Stowarzyszenia Pobiedziska Running Team gotowa do drogi grupa uśmiechniętych ludzi.
Ruszamy nad Jezioro Dębiniec - nie załączam aplikacji ... z zapomnienia? z powodu tego, że to jeszcze nie TRI? Bo czasami tak mam?
W drodze robi się ciepło ... nad wodą wita nas już słońce ... z minuty na minutę jest nas więcej ... strefa T1 zaczyna być pełna na dwóch poziomach plaży.
WODA
Nieśmiało wkraczam do mokrego jeziora - mam swoje kółko i przy nim zostanę ... nikt nie jest w stanie mnie namówić na przepłynięcie tego dystansu ... zeszłoroczne kozaczenie wyszło mi bokiem - "Monia. Chodź, mamy bojki. Dasz radę." (Monia wie, że tak ale już nie chce tak bez stylu i z brakiem kontroli nad ciałem w tym żywiole ... Monia przestała lubić wodę w nosie, uszach, oczach ... zapomniała prawidłowo oddychać i nie musi sobie nic udowadniać).
Rusza "boja" wyznaczająca punkt nawrotu - po kilku minutach, chłodzeni już letnim wiatrem wskakujemy do jeziora - pralka  - poszli!
Umowa była taka, że po pierwszej osobie wychodzą ci, co pozostali na brzegu. Czekałam sobie cierpliwie i pływałam wzdłuż ☺ w trzciny generalnie.
Wyjście z wody - przebieżka - strefa T1 - zmiana stroju i przekazanie zbędnych rzeczy do mobilnego depozytu ... jazda!
przed pralką ;)
ROWER
Leśne ścieżki prowadzą nas do asfaltu. Z pewną dozą nieśmiałości zostaję z tyłu. Nie chcę zawadzać. Rower ... tego się nie zapomina ... w tym roku mam za sobą kilka treningów ... zwiększenie dystansu za każdym razem ... dzisiaj szykuje się kolejny rekord.
Jedziemy ... nawierzchnia różna (leśny początek, polne drogi, piach, asfalt) ... nagle, kątem oka widzę, że jeden rower leży ... w zamyśloniu nie zauważyłam, że to nie wywrotka a zatrzymanie się z powodu zgubionego bidonu ... zahamowałam gwałtownie - tak na raz! Stanęłam dęba na przednim kole i RYMS! kiedyś musi być ten pierwszy raz ... z lekka otarte kolano (nie było pokazowego fikołka i sam upadek udało się zastopować, krew się strumieniami nie lała) - łańcuch się zakleszczył ale szybka pomoc i dalej w drogę! Jeżeli można było (a było) jechaliśmy parami i rozmawialiśmy ... przy rozjazdach czekaliśmy na siebie ... nie byłam na ogonie cały czas, środek i czoło peletonu też zaliczone, a co!
Całą watachą dojeżdżamy do strefy T2, siedziby i strefy finiszera - wszystko w jednym miejscu.
peleton gotowy do drogi
BIEG
Po zaparkowaniu rowerów, koniecznych odwiedzinach w wc i przebierankach, ruszamy na biegową pętlę. Nogi nam się lekko plączą ale "poszły konie po betonie"... jedni mknęli przez las jak dziki a na asfalcie robili treningowe życiówki, drudzy trochę szli, trochę truchtali, jeszcze inni walczyli ze skurczami lub innymi słabościami.
strefa finiszera :D

Towarzyski triatlon na dystansie mniej więcej 1/8 Iron Man'a (475m pływania / 22,5 km rowerowej jazdy / 5,25 km biegu) - edycja 2017- przeszedł do historii.
Na zakończenie medal i relaks.
Mamy już termin na przyszłoroczną zabawę :)
Podsumowanie ... pewnej baby:
- woda - marzę o tym, by móc czuć się w niej znów jak ryba.
- rower - po zeszłorocznym cierpieniu i zakupie swojego osobistego potwora, uśmiech na twarzy (nie mam spodenek z wkładką i miękkiego siodełka i pupa nadal cierpi ... ale przyzwyczaja się z treningu na trening ... te dwa kółka to świetna odskocznia)
- bieg - bardzo nie lubię dystansu 5 km ... ale to nie jest powodem dotarcia na końcu prawie ... bieganie sprawia mi frajdę ... cały czas ... Kurka wodna!

TRI? TRIATLON? zawody? nieeeeee ;)
TRI-zabawa? ZAWSZE!

Dobrego dnia!


medal: pamiątkowy i wyjątkowy

taka jedna baba

*zdjęcia pochodzą z archiwum Stowarzyszenia Pobiedziska Running Team i pewnej baby 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieg Razem dla Bezpieczeństwa

Nie miało być tego wpisu. Miałam ograniczyć się tylko i wyłącznie do krótkich notatek na facebook'u. Ale! Brak wpisu oznaczałby czyste lenistwo z mojej strony oraz nieuczciwość w stosunku do organizatorów. Bo to, że się baba umęczyła to jedno! A sam bieg i wszystko wokół niego, to dwa! I zacznę od końca! logo 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego 31 Baza Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach otworzyła swe bramy dla biegaczy i osób towarzyszących. Dla dzieciaków zorganizowanych zostało mnóstwo atrakcji: zamki dmuchane (wysokie tak, że śmigasz na zjeżdżalni z prędkością światła), ścianki wspinaczkowe (również po same chmury), trampoliny (z gumami i możliwością robienia fikołków), śmieszne dwukołowe pojazdy (ja je określam "dla leniwych ochroniarzy centrów handlowych" ale umożliwiają one szybkie przemieszczanie się z miejsca A do miejsca B - nie wiem jak ten wynalazek się nazywa i szukać nie będę). Pan Sokolnik, który przekazywał informacje o swoich podopiecznych, opow

3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc

Królewna Śnieżka i ... Monia na gigancie :) Ostrzegam: relacja będzie długa ... bardzo długa ... jedynym ratunkiem byłoby podzielenie jej na części ale ... zrobię rozdziały ;) Tylko Ona mogła pojawić się na początku ;) foto: pierwsza część fotorelacji od BikeLife Rozdział 1: Pomysł na Śnieżkę. Uwielbiam czytać relacje z biegów a te okraszone widokami gór radują moje serce i powodują wzruszenie maksymalne - nie wiem skąd ta miłość, bo wycieczka szkolna w liceum, to jedno; Tatry raz w życiu, to drugie i ... kolonie w Kletnie? Ale to już naprawdę inna czasoprzestrzeń!  Bieganie w górach? Toż to wyższa szkoła jazdy! Tzn. biegania właśnie. Krew, pot i łzy i chęć morderstwa! Trafiłam na relację z biegu na naszej Królewnie. Opis trzech rund na Śnieżce, którego autor dozował sobie dystans z roku na rok dłuższy a ja byłam po lekturze jego ostatniego wyczynu. I zaczęło się myślenie. W głowie już miałam plan na Dziewiczą Górę, na którą jeszcze w zeszłym roku bałam się odwa

Wieczorna Dziewicza Góra Biega 2019

W myśl hasła przewodniego na rok bieżący: "jestem tam gdzie mnie nie było" - z małymi wyjątkami ;) - zapisałam się na wieczorny bieg na DziewiczejGórze . Nigdy nie uczestniczyłam w edycji wieczornej a ostatni raz Zołzę czułam pod stopami ... uwaga! ... 1,5 roku temu! Piątek! Po pracy wróciłam do domu, zjadłam obiad, pożegnałam rodzinkę zostawiając im pod opieką zmywarkę i gotową na działanie pralkę i ruszyłam po Tomka! Zjawiliśmy się w biurze zawodów z zapasem czasowym, który pozwolił na spokojne przebranie się i małą przebieżkę w celu sprawdzenia warunków na trasie. Naszła mnie wątpliwość wielka, ponieważ: - spódniczka biegowa miała swą premierę i konieczna jest jej modyfikacja ze względu na podwijające się galoty - albo taki jej urok albo ma noga jest za konkretna dla niej - zaakceptuję ten fakt lub przeróbka; - teren piaszczysty - buty wgryzały się super ale sprawdzenie ostatniego podejścia ... "mamuniu! co ja tutaj robię! - tęskniłaś i chciałaś! - no chciała