Wiele razy już pisałam i mówiłam, że
Śnieżka pokazała mi nowe oblicze. Niby wiesz, że w górach
może padać, wiać i widoki kryć się mogą za mgłą ale jadąc
tam masz cały czas nadzieję, że będzie umiarkowanie słonecznie i
powalająco, bo jedziesz z Rodziną! ... to ostatnie było ;)
....
Zacznijmy od
początku. Zapisy i ja, Monia – największy szałaput świata. Nie
jest to do końca prawdą, bo potrafię się zorganizować ale
potrafię też wiele rzeczy zaplątać i czas na ich odplątanie albo
otrzymanie wiadomości sprowadzającej na ziemię, powala mnie za
każdym razem (choćby trwał minutę!). W tym chaosie jest metoda. A jaką miałam na zapisy,
w których „kto pierwszy, ten lepszy”? Zredagowanie treści
przelewu dzień wcześniej. Pomogło? Owszem. Dokonałam tylko małej
korekty w polu „tytułem”, ponieważ w ostatniej chwili
zrezygnowałam ze startu na dystansie średnim, oraz zmiany w formularzach
rejestracyjnych – niby miałam pozwolenie od Rodziny, która
zdecydowała się na dystans MINI ale w głowie myśli takie, jak:
1.
jedziemy razem, to jednak wejdziemy razem!
2. stopa nadal boli!
(jeszcze nie wiedziełam ale po dwóch tygodniach już tak, że
druga kość śródstopia ma piękne skośne złamanie i
dłuższe uziemienie przede mną ... to tak w celu informacyjnym dla
tych, którzy może jednak nie śledzą mojego profilu na
fb).
3. zamówię koszulkę – tak dla pokrzepienia serca i
ku motywacji (generalnie jak jest wybór, to nie zamawiam –
ale ta mnie bardzo oczarowała; jak jest w pakiecie, to jest i służy
zawsze aż się wysłuży na trenigach; a gdyby były opcje
rezygnacji z pakietowej koszulki i tym samym ciut niższego
wpisowego, to ja chętnie bym skorzystała – chyba poznańska pyra
ze mnie pełną gębą).
Na czym skończyłam? Aha! Zapisani,
opłaconi i sruuu ... zaczęło się wyczekiwanie na pojawienie się
na liście startowej ... pranie wyprasowane ... opcja ewentualnych
wakacji bez udziału w zawodach przyjęta przez ogół i ...
AAAAA! Jesteśmy!
Nie wiem, czy ten "booom" na zapisy był
spowodowany tylko Mistrzostwami Świata i koszulką ale myślę, że
przed Organizatorami zadanie dotyczące ewentualnych zmian w
regulacjach dotyczących zapisów i warunków
uczestwnictwa – jeżeli te zmiany pójdą w stronę
osiągnietych wyników czasowych, to Monia leży i kwiczy ;)
albo pracuje jak wół pociągowy przez zimę.
....
Ruszyliśmy
do Karpacza w sobotę. Zwierzaki pod opieką (niestety umówiona
osoba, w ostatniej prawie chwili się wymigała, ale znaleźliśmy
zastępstwa). Nie ma nas być tylko 3 dni, w tym 2 noce i jest to
nasza pierwsza eskapada. Droga urokliwa, bez zbędnego błądzenia a
jeżeli się zdarzyło, to tylko dzięki drogowcom a nie Moni.
Nawigacja w telefonie nam pomogła w tym przypadku a końcówka czyli ulice Karpacza, to już pomoc naszych Gospodarzy z Hostelu Krokus – polecamy.
Wypakowanie bagaży / zakwaterowanie /
poznanie obiektu / przygotowanie obiadu i jazda! Nie, nie, nie! Nie
samochodem! Nogami! Nogami! Kto zna Karpacz ten wie, że płasko nie
jest. Do otwarcia biura zawodów mieliśmy dłuższą chwilę
czasu i postanowiliśmy sobie pójść nad Zaporę na Łomnicy
(sucho wszędzie, nie tylko na naszej nizinie) i do Świątyni Wang –
uuu! Musiała się matka nasłuchać! ;) grilowane oscypki poprawiły
humory! Wysłuchaliśmy informacji historycznych dotyczących tego
pięknego miejsca (zdobycze techniki, czyli odtwarzanie nagrania!) –
Monia została pogoniona z krużganków przez Pana Przewodnika,
bo „przecież informacje są przekazywane”. Jestem zakochana w rzeźbie "Wskrzeszenie Łazarza" i Pomniku Przyrody nad nim – koniecznie go
poszukajcie przy okazji swoich odwiedzin na tym terenie :)
....
Obecność w Karpaczu i
udział w zawodach, to spotkania:- na ulicach: Panie Romanie –
pozdrawiam! Jest Pan najbardziej kolorowym „świetlikiem” (Night
Runners'em) pod słońcem – kocham to! – współtowarzyszom
również ślę pozdrowienia.
- w biurze zawodów:
Agnieszka! <3 i ekipa! Aguś! Twoja przygoda ze ŚREDNIM dystansem
jest piękna!
- start: Gosia i Maciej (na chwilę przed ruszeniem
w trasę, w końcu! Dobre słowa i uściski!); Marzena! Wraz ze swoimi
dziewczynami ;)
- Dom Śląski – Kasia! I roześmiana ferajna z
„bezportkowym” Krzysztofem na czele! Wasze dobre słowo było
lepsze od mojej zupy pomidorowej i rosołu Amelki! (strawa pyszna –
polecam! Miejsce z klimatem – nie chciało się z niego wychodzić!)
- uczestnicy Mistrzostw Świata - móc oglądać "na żywo" Waszą walkę, skupienie i to w jaki sposób pokonujecie szlaki, to czysta przyjemność ... chylę czoła - fruniecie!
- uczestnicy Mistrzostw Świata - móc oglądać "na żywo" Waszą walkę, skupienie i to w jaki sposób pokonujecie szlaki, to czysta przyjemność ... chylę czoła - fruniecie!
-
wszyscy dobrzy ludzie, którzy nas dopingowali, którzy byli
obok na szlaku - biegacze i nieliczni turyści - za przesłany uśmiech i słowa wsparcia - serdecznie dziękuję;
- Piotrek! - najpierw biuro zawodów, później Twój koniec starcia z Królewną i ostatnie spotkanie, przed drzwiami łazienki :D ha! Ha! Ha! Ta sama miejscówka! I nic o tym nie wiemy! Gratuluję Tobie walki i pięknych zdjęć!
- Wolontariusze, Ratownicy, Organizatorzy- dzięki wielkie!
- Piotrek! - najpierw biuro zawodów, później Twój koniec starcia z Królewną i ostatnie spotkanie, przed drzwiami łazienki :D ha! Ha! Ha! Ta sama miejscówka! I nic o tym nie wiemy! Gratuluję Tobie walki i pięknych zdjęć!
- Wolontariusze, Ratownicy, Organizatorzy- dzięki wielkie!
Foto: GrubaFotografia - Piotr Łakomy i jego "Karkonoskie Opowieści" (takich widoków nie mieliśmy, nic prawie nie było widać ;) mgła była i deszcz i wiatr i było ... zacnie!) |
To jeszcze nie koniec ;)
Nasza Śnieżka!
Napisałam na kartce pytania i poprosiłam o udzielenie
odpowiedzi ... zacznę od najmłodszego a skończę na
sobie.
MATEUSZ
1. Jakie były Twoje wyobrażenia dotyczące zdobywania Śnieżki?
- słońce,
- przyjemność.
2. START – co czułeś? (jakie emocje?)
Początek był niezadowalający, ponieważ biegło się przez miasto.
3. Co czułeś na trasie?
Na początku czułem przyjemność
lecz potem czułem, że nigdy nie wejdziemy na szczyt.
4. Zdobycie
Śnieżki, to ... (dokończ zdanie).- satysfakcja.
5. Najlepsze wspomnienie z biegu?
Wejście na szczyt, zejście.
6. Zbieg do mety, to: radość? ulga? satysfakcja?
- radość,
- satysfakcja,
- zmęczenie.
7. Zrobisz to jeszcze raz? Zdobędziesz jakiś szczyt górski ponownie -niekoniecznie podczas rywalizacji biegowej?
Możliwe.
Foto: live.sts-timing.pl :D nasze chłopaki na medal! |
AMELIA
1. Jakie były Twoje wyobrażenia dotyczące zdobywania Śnieżki?
- nie będzie padać,
- będzie widoczny krajobraz,
- nie trzeba będzie szybko iść.
2. START – co czułaś? (jakie emocje?)
- radość.
3. Co czułaś na trasie?
Miotały mną różne emocje na różnych fragmentach.
4. Zdobycie Śnieżki, to ... (dokończ zdanie).
Satysfakcja, że ja to zrobiłam, ja podbiłam Śnieżkę.
5. Najlepsze wspomnienie z biegu?
Wyprzedzanie biegaczy, którzy trenują codziennie.
6. Zbieg do mety, to: radość? ulga? satysfakcja?
Radość, bo nareszcie się to skończyło i mogłam iść do toalety.
7. Zrobisz to jeszcze raz? Zdobędziesz jakiś szczyt górski ponownie - niekoniecznie podczas rywalizacji biegowej?
W biegu – nie. Na spokojnie, jak będzie ładna pogoda, z przyjemnością.
Foto: HernikTeam - nasza radość jest bezcenna :D "żółtka wbiegają na metę" |
GRZEGORZ
1. Jakie były Twoje wyobrażenia dotyczące zdobywania Śnieżki?
- lepsza pogoda.
2. START – co czułeś? (jakie emocje?)
- zaczyna się wyzwanie.
3. Co czułeś na trasie?
Poszukiwanie spokoju.
4. Zdobycie Śnieżki, to ... (dokończ zdanie).
Zdobycie Śnieżki, to dopiero połowa drogi.
5. Najlepsze wspomnienie z biegu?
Wejście na szczyt i wejście na metę.
6. Zbieg do mety, to: radość? ulga? satysfakcja?
Świadomość konieczności pokonania słabości.
7. Zrobisz to jeszcze raz? Zdobędziesz jakiś szczyt górski ponownie - niekoniecznie podczas rywalizacji biegowej?
Na pewno, jak będzie możliwość, to będę chciał pochodzić po górach.
MONIA
1. Jakie były Twoje wyobrażenia dotyczące zdobywania Śnieżki?
- będzie na luzie,
- będzie spokojnie, nie będę szaleć - nie wchodzę sama.
2. START – co czułaś? (jakie emocje?)
- maksymalna radość,
- wzruszenie.
3. Co czułaś na trasie?
- ja pierdzielę!
- co ja tu robię?!
- to jest inna trasa?! (qwa!)
- te leśne dukty były łatwiejsze! (przed Jelenką) - te schody
takie nie były! (za Jelenką) - Te kamloty już dawno powinny się skończyć! (zbieg za najbardziej ostrym zakrętem, już daleko za Domem Śląskim - można powiedzieć, że właśnie tu zaczyna się prosta do mety) ... w zeszłym roku było
inaczej (dla przypomnienia – klik!), łatwiej!
- no dobra!
Wiadomo, że trasa się nie zmieniła .. to tylko inna ja!- muszę być twarda – dzieciaki dają radę!
4. Zdobycie Śnieżki, to ... (dokończ zdanie).
Alleluja! Teraz byle do ciepła schroniska - ja chcę spróbować tamtejszą, ponoć dobrą, zupę pomidorową!
5. Najlepsze wspomnienie z
biegu?
Dom Śląski – ciepło, toaleta, odtajanie skostniałych
od wiatru dłoni, #zupapomidorowa, odpoczynek, Kasia z ekipą; widzę
zmęczenie dzieciaków ale wiem, że dadzą radę – Mati
walczy ze spadkiem motywacji dzielnie, Amelia bierze już na klatę drogę
w dół, Grzesiek trwa na swym stanowisku ;) a ja nie rozsypuję
się na milion kawałków.
6. Zbieg do mety, to: radość?
ulga? satysfakcja?wszystko!!!!7. Zrobisz to jeszcze raz? Zdobędziesz jakiś szczyt górski ponownie - niekoniecznie podczas rywalizacji biegowej?
I tu jest problem – wracając nie
patrzyłam na Śnieżkę. Nie, nie obraziłam się na jej królewską
mość. Rozwiązywałam moje poplątane myśli. Góra pokazała
mi na jakim etapie jestem. Długo trzymał mnie smutek. Długo myślą
przewodnią było: muszę wrócić i pokonać siebie! I kiedy
pewien Gość zauważył ten mój smutek i walkę, to że
#mojakatharsis mnie pochłania i nie chce puścić, potrząsnął i
sprowadził na ziemię ... wzięłam oddech! I znowu wiem, że nic
nie muszę i wszytko mogę. Rozpoczęłam eksperyment:
- „biegaj,
nie trenuj!” - biegam, jeżdżę na rowerze bez zegarka i endo (z
jednym wyjątkiem (dla treningów PRT, dla grupy początkujących biegaczy, którego hasło brzmi: biegniemy razem z kanapy!),
- „znasz swoje trasy” -
znam i #mniejwięcej wiem ile mają kilometrów :D
Nie
wyrzuciłam planu na październikowy maraton – będę odhaczać
kolejne dni; kolejne treningi, które może nie będą idealne i wg rozpisanych czasów i dystansów. Zrobię to bez
spięcia pośladków. Powroty nie są łatwe – głowa walczy
z niedoskonałością, ospałego po kontuzji, ciała. Oczyszczam swą
głowę na jodze – nie tej samodzielnej w domu ale grupowej –
odważyłam się iść na zajęcia, na których instruktorka
mnie skoryguje. Dojrzewam do powrotu na matę w
ćwiczeniach bardziej obciążających i męczących – planki,
brzuchy, wyskoki, pompki, etc., bo taka siła jest również potrzebna.
Znajduję czas na rozgrzewkę przed treningiem i rozciąganie po
treningu. I nie planuję limitów czasowych na moje #egzaminy, tzn.: jesienne starty.
Wracając do pytania ... czy zrobię to jeszcze raz?
Tak! Czy to będzie Śnieżka? Chciałabym – choć kuszą okoliczne
wyzwania ;) Nie mam z nią żadnych rachunków do rozliczenia
ale wejście na wyższy poziom stanowiłoby wymagającą i piękną przygodę. Nie tworzę
planów na kolejny rok choć są biegi, na których
starcie chciałabym się znaleźć.
I marzy mi się wyrwanie z domu i
pochodzenie po górach w samotności lub w babskiej ekipie, pod
opieką doświadczonych i cierpliwych „górołazów”.
....
Dzień po Śnieżce - poniedziałek - dzień wyjazdu ale i dzień leniwych godzin na deptaku ;) nasze uśmiechy na widok biegaczy, których rozpoznawaliśmy po chodzie - uśmiechy zrozumienia! Nasze rozruszanie nóg po każdorazowym unieruchomieniu, to walka ze sztywnymi mięśniami i pękanie ze śmiechu z samych siebie!
Zakup oscypków na zapas i na prezenty!
Droga powrotna do domu, to dwukrotne zwiedzanie terenów, którymi poprowadził nas "Stefan" - przejeżdżaliśmy przez takie wioski, jak ... Warmątowice Sienkiewiczowskie - pięknie tam jest! :D
Dom! To bezwarunkowa radość psa, powrót kota (po dwóch miesiącach niebytu!) i odbiór papug!
....
Na koniec napiszę to, co napisałam na kartce z pytaniami skierowanymi do Rodziny:
„Kocham Was!” - Rodzino moja! Byliście
wspaniali! Wbiegaliśmy na metę w dwóch parach (z przyczyn
losowych i koniecznych) ale wspólna droga na szlaku i leniwe
godziny przed i po starcie, to był piękny czas! Rodzinną wyprawę trzeba powtórzyć! Miejsce: dowolne!
....Za uwagę dziękuje: Monia_zabiegana i szczęśliwa baba :D
Komentarze
Prześlij komentarz