Przejdź do głównej zawartości

EKIDEN PragmatIQ - 42,195 km razem!

Kiedy dostałam zapytanie od Bartka: "czy w ramach spokojnego powrotu do biegania miałabyś ochotę polecieć 5,4km na Ekidenie 27 maja?" (były jeszcze informacje, że to start na wesoło i pakiet w prezencie od firmy), odpowiedziałam: "a może być marszobieg?" i ... dałam się namówić. Wczytywałam się w Regulamin, bo przecież to sztafeta! A co będzie jak stracę pałeczkę? - podnieść i lecieć dalej, byle nie wpadła do wody - kwestia działania elektroniki. 

Przyszedł ten dzień. Niedziela. Stawiliśmy się wszyscy dość wcześnie i nie byliśmy sami - wszędzie pełno biegaczy różnego kalibru. Słońce świeciło od rana - lekko być nie miało.
Sztafeta System-1 Team: Piotr, Dawid, Monika, Aga, Agnieszka, Bartek. Odprowadziliśmy na linię startu naszego pierwszego ścigacza i wróciliśmy na trybuny. Piknik pod bezchmurnym niebem rozpoczęty. Na mojej głowie, ramionach i plecach ląduje pielucha zmoczona pod kranem, czapka również ocieka zimną wodą i staje się bardzo szybko sucha. Jak ja nie lubię biegać w upale. Strefa komfortu jest daleko za mną. Staram się myśleć, że to tylko jedno kółko i marszu trochę będzie. No tak! Moje marszobieganie i znowu bijatyka myśli: obiecałam sobie, że krzywdy nie zrobię! Wszyscy to rozumieją, przypominają o ostrożności. Z drugiej strony mój czas ma wpływ na całość a każdemu marzy się 4 z przodu i poprawienie czasu drużyny z zeszłego roku. Postanawiam dokręcić śrubkę i biec interwałami: 700m biegu i 300m marszu. 
Jakie ja miałam nerwy przed przejęciem pałeczki - o to czy jej nie zgubię już na starcie i potem ... w drugiej ręce uszykowany bidonik, bo choć są dwa punkty wodne, to ja jednak muszę coś mieć na wszelki wypadek.
Piotrek kończy pierwsze kółko, my się nadzieramy jak wariaci ; ) Dawid zaczyna wchodzić w tryb biegacza. Przychodzi pora na jego zejście do strefy zmian i pognanie na swoje dwa, pełne okrążenia. Piotrek wkracza do naszej strefy kibica i zaczyna się czas relaksu dla niego. Oglądanie medalu przez wszystkich i zdawanie relacji. Jest Dawid! Widzimy go pod tablicą, wychodzi z zakrętu i gna dalej na ostatnie okrążenie! Wymiatacze kończą a na mnie przychodzi czas ... Bartek mobilizuje do rozgrzewki - wykonuję ja trochę nieudolnie ale wiem, że muszę. Zamieniam parę słów z Arturem i Łukaszem (kumplami z Pobiedziska Running Team), którzy biegną w swojej firmowej sztafecie i ... "Monia! Przejdź za taśmę! - już?! Jeszcze nie ma Dawida! - to nic! Już możesz." Mam wrażenie, że w tym korytarzu są tłumy! Zmoczona na świeżo przed roztruchtaniem czapka ... jest już prawie sucha a woda w bidonie ciepła ... no to jazda! Odpuszczam górkę i lecę. Pierwszy kilometr wyszedł najszybszy - czy ja się kiedykolwiek nauczę nie startować jak sprinter? Marzę o pierwszej kurtynie wodnej - jest! Alleluja! Są też "wesołe przyprawy", czyli akcja reklamowa - chylę czoła, ponieważ te przebrania do przewiewnych nie należały! a ja czuję w płucach to ciepłe powietrze! Byle do zakrętu! Tam są jeszcze wysokie drzewa i dają cień. Uff! Kolejna przerwa. Kolejny marsz i kolejny zakręt i znowu pełne słońce! Byle do punktu z wodą! Wiem, że tam ma być również lanie z węża. Było ... osobiście uważam, że mogła tam być ustawiona konkretna kurtyna a nie dziewczyna z sikawką.
I tutaj pragnę przeprosić za swe zachowanie panią rowerzystkę. Byłam po prawej stronie alejki a woda po lewej. I chciałam przystanąć, by ta woda polała mnie w całości. Z racji małego ciśnienia w wężu, zrobiłam manewr przejścia na lewo - bez zwrócenia uwagi na bezpieczeństwo nadjeżdżających z przeciwka rowerów i ... w sekundę się połapałam i przeklnęłam w duchu swą głupotę i czekałam na bliskie spotkanie z rowerem. Pani miała refleks! Dziękuję i przepraszam!
No dobra! Święta krowa ruszyła dalej. Mijam poznańskie termy, słyszę dochodzące z basenów śmiechy i przebieram nogami do mety. Pod tablicą kiwam pałeczką i daję sygnał, że nadciągam. Chyba już tylko biegnę! Wiem, że nie dogonię dziewczyny przede mną ale jej plecy są moim celem. Wychodzę z zakrętu na prostą i szukam w dali Agi. Nie widzę! Już nie mogę! Serio! Brama! Jest Aga! Tak daleko jeszcze!? Leeeć! Siadam na dooopie i chcę tylko zdjąć papeć!
Piotrek z Dawidem oblewają mnie wodą. Pierwszy mówi, że jestem szybciej niż zakładali! Okazuje się, że myśleliśmy podobnie. 40 minut maks! Sukces!
Aga ma najlepszą pogodę - przyszły chmury. Niestety zmiana piąta, to znowu pełne słońce i to w zenicie - a na trasie Agnieszka. Do ostatniej rundy szykuje się Bartek - jest z nas najlepszy. Nieśmiało pojawiają się prośby, by poleciał maksymalnie ale jednak bez ciśnienia i presji na wynik - na początku widzieliśmy jedną akcję ratunkową (dziewczyna złożyła się na 20 metrów przed bramą i strefą zmian). Rusza! Po kwadransie zmykamy z trybun na ostatni zakręt przed metą - tam ustawiają się drużyny i czekają na swych ostatnich finiszerów! Jest! Odpalamy nasze rezerwy i ... jesteśmy na mecie z inną ekipą - walka trwała do końca :D
Czas mojej zmiany: 00:37:43
Czas drużyny: 04:04:27
Marzenia się spełniają!
....
Tęcza ;)
- Bartku - dziękuję za pytanie czy chcę wystartować, niby nic ale dzięki temu motywacja i chęć powrotu do formy ma tendencję PRO ;) 
- System-1 za możliwość udziału w sztafecie - niezapomniane biegowe przeżycie i towarzystwo na trybunach :)
- Agnieszko - za pogaduchy kulturalne w drodze do Poznania. Dziękuję za transport Tobie i Bartkowi oczywiście ;)
- Aga, Piotr, Dawid - bez Was nie byłoby zabawy :)
- dobrzy ludzie: ciastki.pz, Asia, chłopaki z PRT, Agatka i reszta biegającego świata: dziękuję za wsparcie, troskę i pogaduchy! Trzymam kciuki za Wasze starty!
- Orgniatorom EKIDEN PragmatIQ gratuluję imprezy i proszę o dodatkowy wodny punkt ;) oraz o ukierunkowane wylosowanie mojego nr w loterii z nagrodami :D ostatnie, to taki #żarcik
- Wolontariuszom - ogromne: DZIĘKUJĘ!
- Grześkowi, Amelii i Mateuszowi - za całokształt!

Monia 

Ps. Umawiamy się, że pytanie "jak noga?" od dzisiaj nie istnieje ;) co ma być, to i tak będzie!


Za uwagę dziękuję i polecam się na przyszłość!
 
Drużyna: System-1 Team: Piotr, Aga, Agnieszka, Bartek, Monia i Dawid
foto: galeria organizatorów (Fotografia Tomasz Szwajkowski i Emocjonalna) 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc

Królewna Śnieżka i ... Monia na gigancie :) Ostrzegam: relacja będzie długa ... bardzo długa ... jedynym ratunkiem byłoby podzielenie jej na części ale ... zrobię rozdziały ;) Tylko Ona mogła pojawić się na początku ;) foto: pierwsza część fotorelacji od BikeLife Rozdział 1: Pomysł na Śnieżkę. Uwielbiam czytać relacje z biegów a te okraszone widokami gór radują moje serce i powodują wzruszenie maksymalne - nie wiem skąd ta miłość, bo wycieczka szkolna w liceum, to jedno; Tatry raz w życiu, to drugie i ... kolonie w Kletnie? Ale to już naprawdę inna czasoprzestrzeń!  Bieganie w górach? Toż to wyższa szkoła jazdy! Tzn. biegania właśnie. Krew, pot i łzy i chęć morderstwa! Trafiłam na relację z biegu na naszej Królewnie. Opis trzech rund na Śnieżce, którego autor dozował sobie dystans z roku na rok dłuższy a ja byłam po lekturze jego ostatniego wyczynu. I zaczęło się myślenie. W głowie już miałam plan na Dziewiczą Górę, na którą jeszcze w zeszłym roku bałam...

Trzymać się planu ...

Na samym początku napiszę, że plan swoje i życie swoje. Ale! W momencie, gdy dopasujesz plan do swego życia a nie odwrotnie, to jest szansa, że się uda. Jestem totalną amatorką i pozostaje mi podziwiać tych, co startują z pierwszej linii. Zawodowcy! Gdy ja dobiegam do mety, oni już po prysznicu i przy kawie. Gro od dzieciaka związana ze sportem, w trybie treningowym od lat i tzw. roztrenowanie, to zasłużony odpoczynek nie tylko dla ciała ale i głowy... O czym było? Aha! PLAN! Przygotowanie do marcowego półmaratonu... na żadnej liście mnie nie ma jeszcze ale co się odwlecze, to nie uciecze. A może nie mam za grosz presji ani chęci by dobiec/pobiec w wymarzonym czasie? Kurka! Nie wiem. Miałam dylemat: 12 tygodni? 10 tygodni? A może tak, jak do tej pory? Wyklepać swoje z podziałem na tematy (szybkość, siła, długie) i dodać ogólne wzmocnienie i gitara!? Wybrałam ogólnodostępny plan Piotrka Książkiewicza (tak, tego od City Trail) i zgodnie z jego radą końcową dopasowałam do możliwośc...

Wyczyny majowe ;)

Dawno mnie tutaj nie było. Jak na babę przystało: jest wena, to brak możliwości technicznej a jak jest chwila czasu i możność bycia przed komputerem ... to w głowie pustka. Pozostaje mi tylko napisać małe podsumowanie dotyczące minionego miesiąca. Maj! piękny miesiąc! Pełnia wiosennych kolorów, zapachów i emocji... Stop! Koleżanka się zapomniała i rozmarzyła! Zimno było! Mokro było! Paskudnie było! O! I nagle ... BOOM! Słońce sobie przypomniało o małym kraju nad Wisłą i się zaczęło. Sapanie! Stękanie, że gorąco, upalnie, okropnie. Szok dla ciała i głowy! Źle! Zawsze źle! Pogoda ma ciężkie zadanie: dogodzić każdemu z osobna! Jestem święcie przekonana o tym, że słońce mnie nie lubi! Sprawia, że puchnę i nie mam czym oddychać i w bonusie daje mi opaleniznę, z którą wstyd wyjść na plażę.  Dobrze, już dobrze! Koniec marudzenia i konkrety! Wszystkie biegi, w których brałam udział odbywały się 13 maja!  6 Bieg Na Tak "Run of Spirit"  Poznańska Malta! Mi...