Przejdź do głównej zawartości

28. Bieg Jagiełły Tiptopol Półmaraton Pobiedziska

Zacznę trochę przekornie. Dlaczego ja tej trasy nie cierpię? Ano:
- zakręty,
- górki, 
- ruch samochodowy jak "w Paryżu na wsi!"
- nawierzchnia do zdarcia i zrobienia nowej, czytaj: łata na łacie, dziura na dziurze!
- robale - zlatujące na Ciebie, wpadające w oczy i jako gratisowe białko ... fuuuuj!
Treningowo jest to dla mnie zawsze koszmar. Jako kierowca cieszę się, że nie muszę tamtędy jeździć.
Cholernie bałam się tego biegu. Moje międzyczasy na ręce były po raz kolejny "ku pamięci" pewnego marzenia (ja to zrobię!) i pozbyłam się ich na drugiej pętli. Plan był taki, że ruszam z grupą na 2.10 a potem się zobaczy! Bardzo nie chciałam zostać połknięta przez grupę na 2.20 (Dziewczyny! Pozdrawiam! Pięknie prowadziłyście). Miałam lecieć w różu ale rankiem serce zagrało inaczej ... róż został na regenerację a biel? ... podczas biegu i tak zniknęła - było tak gorąco, że jednak pozbyłam się koszulki.
Półmaraton Pobiedziska, dawny Bieg Jagiełły, to dwie pętle na trasie Pobiedziska - Kociałkowa Górka. Część trasy w terenie płaskim, pomiędzy okolicznymi polami a reszta ... wśród leśnej zieleni, po górkach i dolinkach. Cały czas asfalt (tak, wiem! Powtarzam się!) I jest co biegać! 
I wiecie co? Ja nawet nie pamiętam jak mi minęła 1/4 biegu? Wszystkie strachy związane z trasą zostawiłam chyba w domu i na starcie. Dodatkowa bolączka dotycząca ew okresu poszła w niepamięć już dawno, bo wszystko się poprzesuwało i zamiast zacząć, się skończyło - śnieżkowy wysiłek, czy zbliżam się ku menopauzie? (wiadomo, że jest to sprawa indywidualna - każda z nas inaczej się czuje i ma inne siły witalne podczas różnych faz cyklu. Myślę, że czołówka troszkę inaczej "przeżywa" ten stan ale tam mamy do czynienia z innym poziomem wytrenowania. Po cholerę ja to piszę? Bo takie jest życie i już.).
Wsparcie moich najbliższych w punkcie kibica na orlenowskiej stacji też wiele dało.
Ale od początku.
Pakiet odebrany w sobotę - niebieska torba z koszulką, żelem i izo-tabsami i ... nr startowy.
Spałam raczej spokojnie. Obudziłam się i ... "raz kozie śmierć! Niech się dzieje! Wygrałaś pakiet? Nie oddawaj biegu bez walki! Trasa? Znasz ją! Samochodów nie będzie!". Śniadanie. Budzenie dzieciaków, przebieranki, odsłuchanie "Songu porzuconej" (nastraja mnie bojowo!)  i wyjazd.
Rozstanie z Rodziną i spotkania przed startem ze znajomymi biegaczami - uśmiechy, uściski, pozdrowienia. Rozgrzewka. START!
Dobiegamy do 1km i mijamy znacznik ... "no pięknie! hasła! dowcipniś jakiś miał wenę twórczą!". SZEROKIEJ DROGI!* 
A dalej? Można by było napisać relację na podstawie tych tablic ;) 

ŁAGODNYCH PODBIEGÓW!* NIE SPIESZ SIĘ, MEDALI STARCZY DLA WSZYSTKICH.*

Jak już wspomniałam, podbiegi są! Czasem łagodne, czasem krótkie i mocne, czasem ciągną się w nieskończoność ;)
uśmiech na "pół gwizdka" ;)
foto: Kamil Grzebyta
Zawsze staram sie wiedzieć, w których miejscach zaplanowane są punkty odżywcze i kurtyny wodne - dzielę sobie dany dystans na etapy "od - do" i łatwiej jest mi ... oszukać głowę. W momencie znalezienia się na wysokości zielonej tablicy KOCIAŁKOWA GÓRKA, zorientowałam się że rozlewisko mam już za sobą i ... że od tej pory biegnę na własną rękę - grupa 2.10 znalazła się z 20 kroków przede mną - niby mało ale zawsze. "Nic! zobaczymy co z tego wyniknie".
Kibice w "Kociej" nas nie zawiedli! Maty na nawrotce i powrót do Pobiedzisk! - las - Kapalica - stacja z punktem kibica Pobiedziska Running Team i zbiornikiem wody do nabierania czapkami ;) - półmetek - cała mokra biegnę dalej i zostawiam najbliższym koszulkę. 
Mam babskie kompleksy - tu mam za dużo, tam również ... nie jestem modelką, lekkoatletką, wyczynowcem i sportowcem od lat w jednym. Mam rozstępy i cellulit. Jestem kobietą po dwóch ciążach i porodach, po wielkim lenistwie w aktywności fizycznej (obok frytek, ciastków i innych, grzech najcięższy z możliwych) i ... "pieprzę! niech sobie myślą i mówią ... jakoś to przeżyjesz babo jedna!". Ale mięśnie też gdzieś mam ;)

TERAZ BĘDZIE JUŻ TYLKO BLIŻEJ, NIŻ DALEJ.* ALE CZASAMI JESZCZE POD GÓRKĘ :) *

Droga do Kociałkowej - jakże znajoma - odczuwalna - nadal w biegu, co cieszy bardzo ale moja grupa już daleko. Nawrotki mają swój urok, o którym wspominałam w relacji z ostatniego półmaratonu - mijasz się z biegaczami, którzy są na zupełnie innym etapie biegu niż Ty. I to jest piękne! Budujące! Motywujące!
Ostatni raz w Kociałkowej Górce! Już nigdy więcej! ;)
foto: Hernik Team

Ostatni raz dzisiaj! KOCIAŁKOWA GÓRKA! "długo ma noga tutaj nie zawita!"

WKURZASZ SIĘ? E TAM, I TAK PRZYJEDZIESZ DO NAS ZA ROK!* "niedoczekanie! kurde! ok! niech będzie! ... zwariowałaś?! ... biegnij! nie gadaj!"ZA 4KM BĘDZIESZ BARDZIEJ DUMNY, NIŻ ZMĘCZONY.* "coś w tym jest!". I tak, po 16km zaczęły się schody - trochę marszu na podbiegach tych bardziej rozwlekłych, treningowy podbieg w Kapalicy ... również marszem! "dasz radę! nie poddawaj się! później już cały czas biegniesz!". Bęben nadawał rytm! Uwielbiam gościa, który tam stał i wydobywał dźwięk z olbrzyma! "no to siup! #choćbyskałysrały #kamieniegadały i #asfaltnakociejsiędarł". Pierwsze zapożyczone; drugie wymyślone na Śnieżce; trzecie ... wiadomo ;)

"Dawaj! do stacji jeszcze trochę!" i kurka wodna widzę Mateusza! daleko jeszcze! Ale to nasze młodsze dziecię idzie w moim kierunku! Czerwona czapeczka się zbliża! "Jezusiczku Drogi! Teraz to nie ma bata!". Zrównaliśmy się chyba po znaczniku dla 20km (NIEWAŻNE KTÓRY BĘDZIESZ NA MECIE, BO I TAK JESTEŚ LEPSZY OD SIEDZĄCYCH W DOMU.* polemizowałabym!) i słyszę, że "ja z Tobą pobiegnę! - super! ale to jeszcze kawałek! - to nic - ale ja chciałabym przyspieszyć trochę na finiszu ... ha! ha! (parsknęłam śmiechem słysząc głośno wypowiedziane myśli) ... oczywiście jak znajdę siły! - dobra - jak będziesz chciał zostać na stacji, to się nie martw o mnie - pobiegnę do końca - ok! ("matka! koniec dyskusji! chce!")". No i biegliśmy! Noga za nogą - krok za krokiem ... "Mati! teraz puszczamy nogi do przodu! - dobra!". META!

"ja z Tobą pobiegnę!" <3
netto 2:15:04, msc 90. kat. K40-27 ... uff!
foto: Hernik Team

Dziękuję:
Rodzinie! wiadomo!
Pobiedziska Running Team! after party było przednie ;)
Kobiety Biegają! cały czas!
Organizatorom! niczego nie zarzucam, niczego nie wypominam, widzimy się za rok!
Wolontariuszom! byliście świetni!
Wojom! za dźwięk olbrzyma i rogów!
Kibicom! za to, że byliście!
Kociałkowej Górce! zjadła i oddała w całości ...
Czytelnikom! za każdy komentarz! Serce rośnie!

Pobiedziska Running Team <3
i ciut różu ;)
foto: Kamil Grzebyta

napisy końcowe:

*HASŁA Z TABLIC OZNACZAJĄCYCH KOLEJNY KM BIEGU - jeżeli jesteście ciekawi innych, to wpadajcie za rok do Pobiedzisk! ;)


Dobrego dnia!









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc

Królewna Śnieżka i ... Monia na gigancie :) Ostrzegam: relacja będzie długa ... bardzo długa ... jedynym ratunkiem byłoby podzielenie jej na części ale ... zrobię rozdziały ;) Tylko Ona mogła pojawić się na początku ;) foto: pierwsza część fotorelacji od BikeLife Rozdział 1: Pomysł na Śnieżkę. Uwielbiam czytać relacje z biegów a te okraszone widokami gór radują moje serce i powodują wzruszenie maksymalne - nie wiem skąd ta miłość, bo wycieczka szkolna w liceum, to jedno; Tatry raz w życiu, to drugie i ... kolonie w Kletnie? Ale to już naprawdę inna czasoprzestrzeń!  Bieganie w górach? Toż to wyższa szkoła jazdy! Tzn. biegania właśnie. Krew, pot i łzy i chęć morderstwa! Trafiłam na relację z biegu na naszej Królewnie. Opis trzech rund na Śnieżce, którego autor dozował sobie dystans z roku na rok dłuższy a ja byłam po lekturze jego ostatniego wyczynu. I zaczęło się myślenie. W głowie już miałam plan na Dziewiczą Górę, na którą jeszcze w zeszłym roku bałam...

Wyczyny majowe ;)

Dawno mnie tutaj nie było. Jak na babę przystało: jest wena, to brak możliwości technicznej a jak jest chwila czasu i możność bycia przed komputerem ... to w głowie pustka. Pozostaje mi tylko napisać małe podsumowanie dotyczące minionego miesiąca. Maj! piękny miesiąc! Pełnia wiosennych kolorów, zapachów i emocji... Stop! Koleżanka się zapomniała i rozmarzyła! Zimno było! Mokro było! Paskudnie było! O! I nagle ... BOOM! Słońce sobie przypomniało o małym kraju nad Wisłą i się zaczęło. Sapanie! Stękanie, że gorąco, upalnie, okropnie. Szok dla ciała i głowy! Źle! Zawsze źle! Pogoda ma ciężkie zadanie: dogodzić każdemu z osobna! Jestem święcie przekonana o tym, że słońce mnie nie lubi! Sprawia, że puchnę i nie mam czym oddychać i w bonusie daje mi opaleniznę, z którą wstyd wyjść na plażę.  Dobrze, już dobrze! Koniec marudzenia i konkrety! Wszystkie biegi, w których brałam udział odbywały się 13 maja!  6 Bieg Na Tak "Run of Spirit"  Poznańska Malta! Mi...

Trzymać się planu ...

Na samym początku napiszę, że plan swoje i życie swoje. Ale! W momencie, gdy dopasujesz plan do swego życia a nie odwrotnie, to jest szansa, że się uda. Jestem totalną amatorką i pozostaje mi podziwiać tych, co startują z pierwszej linii. Zawodowcy! Gdy ja dobiegam do mety, oni już po prysznicu i przy kawie. Gro od dzieciaka związana ze sportem, w trybie treningowym od lat i tzw. roztrenowanie, to zasłużony odpoczynek nie tylko dla ciała ale i głowy... O czym było? Aha! PLAN! Przygotowanie do marcowego półmaratonu... na żadnej liście mnie nie ma jeszcze ale co się odwlecze, to nie uciecze. A może nie mam za grosz presji ani chęci by dobiec/pobiec w wymarzonym czasie? Kurka! Nie wiem. Miałam dylemat: 12 tygodni? 10 tygodni? A może tak, jak do tej pory? Wyklepać swoje z podziałem na tematy (szybkość, siła, długie) i dodać ogólne wzmocnienie i gitara!? Wybrałam ogólnodostępny plan Piotrka Książkiewicza (tak, tego od City Trail) i zgodnie z jego radą końcową dopasowałam do możliwośc...